48% преступлений в Париже совершают иностранцы - французы все больше обеспокоены

dzienniknarodowy.pl 7 часы назад
Nowe dane opublikowane przez francuską agencję statystyczną INSEE, a cytowane przez Fdesouche, ujawniają niepokojący obraz przemocy na francuskim transporcie publicznym. W Paryżu aż 64 procent brutalnych rozbojów, napaści fizycznych i seksualnych jest popełnianych przez cudzoziemców, z czego aż 43 procent przez osoby pochodzenia północnoafrykańskiego, mimo iż ta grupa stanowi zaledwie 3,4 procent populacji regionu.

Skala tej dysproporcji wzbudza poważne pytania o skuteczność polityki migracyjnej, bezpieczeństwo publiczne i konsekwencje braku danych etnicznych w oficjalnych statystykach.

Francja nie gromadzi informacji o rasie ani pochodzeniu etnicznym swoich obywateli, a każda osoba, która uzyska obywatelstwo francuskie, zostaje automatycznie zaklasyfikowana jako Francuz, bez względu na kraj pochodzenia czy kontekst migracyjny. Oznacza to, iż dane o cudzoziemcach uwzględniają jedynie osoby nieposiadające obywatelstwa francuskiego, co z kolei ukrywa potencjalny wpływ drugiego i trzeciego pokolenia imigrantów na statystyki przestępczości. Mimo tego ograniczenia, liczby są szokujące. W skali całej Francji, 41 procent brutalnych napaści i przestępstw seksualnych w transporcie publicznym w 2024 roku zostało popełnionych przez cudzoziemców. W tej grupie 19 procent stanowili przybysze z Afryki Północnej.

Populacja cudzoziemców we Francji wynosi około 5,2 miliona osób, co stanowi 7,7 procent ogółu społeczeństwa. Spośród nich 44,4 procent pochodzi z Afryki. Tak niewielki odsetek demograficzny ma zatem wyraźnie nieproporcjonalny udział w poważnych przestępstwach. W obliczu takich danych coraz częściej pojawiają się głosy domagające się rewizji polityki migracyjnej oraz większej przejrzystości i odwagi w analizowaniu skutków niekontrolowanej imigracji.

Problem nie kończy się na rozbojach i napaściach. Przemoc seksualna na francuskim transporcie publicznym osiągnęła bezprecedensowy poziom. Z danych Narodowego Obserwatorium ds. Przemocy wobec Kobiet (MIPROF) wynika, iż w ciągu ostatniej dekady liczba przestępstw seksualnych wzrosła o 86 procent. Aż 70 procent kobiet zamieszkałych w Paryżu przyznaje, iż padło ofiarą molestowania lub napaści seksualnej w środkach komunikacji miejskiej. Takie dane potwierdza także raport Ministerialnego Służby Statystycznej ds. Bezpieczeństwa Wewnętrznego (SSMSI), który podaje, iż w 91 procentach przypadków ofiarami przemocy seksualnej są kobiety. Co jeszcze bardziej niepokojące, 75 procent z nich ma mniej niż 30 lat, a 36 procent to osoby niepełnoletnie.

W samym 2024 roku odnotowano 3 374 przypadki przemocy seksualnej na transporcie publicznym, co oznacza wzrost o 6 procent w stosunku do roku poprzedniego, o 9 procent więcej niż w 2022 i aż o 86 procent więcej niż w 2016. Najwięcej przypadków – 44 procent – miało miejsce w regionie paryskim (Île-de-France). To tylko potwierdza, iż stolica, będąca centrum życia społecznego, turystycznego i gospodarczego, staje się jednocześnie epicentrum kryzysu bezpieczeństwa, w szczególności dla kobiet.

Podobne tendencje obserwuje się także w Niemczech, gdzie 59 procent przestępstw seksualnych w pociągach popełniają cudzoziemcy. Od 2019 roku liczba takich przestępstw w Niemczech podwoiła się, co wskazuje na wspólny europejski problem związany z integracją migrantów i ich wpływem na bezpieczeństwo publiczne. We Francji badania pokazują, iż 7 na 10 kobiet z regionu Île-de-France już padło ofiarą przemocy seksualnej w ciągu swojego życia. To dramatyczne dane, które zmuszają do refleksji nad jakością życia kobiet w miejskiej przestrzeni publicznej.

Zgodnie z badaniem cytowanym przez francuskie media, 56 procent kobiet przyznaje, iż boi się korzystać z transportu publicznego w regionie paryskim, a aż 80 procent deklaruje, iż stale pozostaje w stanie gotowości i czujności podczas podróży. Oznacza to, iż większość kobiet poruszających się po Paryżu funkcjonuje w stanie przewlekłego lęku. Nie tylko wpływa to na ich codzienne życie i komfort, ale stawia pod znakiem zapytania fundamentalne prawo do swobodnego przemieszczania się i korzystania z usług publicznych w bezpiecznych warunkach.

Komentarze przedstawicieli władz, takie jak wypowiedź Maracineanu, która powiedziała, iż sam fakt, iż kobieta zmienia swoją trasę lub harmonogram dnia z obawy przed napaścią, powinien być sygnałem alarmowym dla całego społeczeństwa, zdają się nie przekładać na konkretne działania. Problem jest systemowy i głęboko zakorzeniony, a jego źródła leżą nie tylko w polityce karnej, ale także w podejściu do integracji imigrantów, niedoborach policyjnych, niedofinansowaniu transportu i braku odpowiednich narzędzi prewencyjnych.

W 2023 roku francuskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało, iż niemal połowa (48 procent) wszystkich przestępstw w Paryżu została popełniona przez cudzoziemców. To dane, które trudno zignorować, zwłaszcza w kontekście postępującej migracji i rekordowej liczby przyjętych cudzoziemców w 2022 roku za prezydentury Emmanuela Macrona. Z sondażu przeprowadzonego dla dziennika Le Figaro wynika, iż aż 73 procent Francuzów uważa, iż w kraju jest zbyt wielu imigrantów. To odzwierciedlenie rosnącego niezadowolenia społecznego i poczucia utraty kontroli nad polityką migracyjną.

W debacie publicznej pojawia się coraz więcej głosów, które wskazują, iż aktualna sytuacja to nie efekt pojedynczych zaniedbań, ale wynik długofalowej polityki opartej na ignorowaniu realiów społecznych i nadawaniu priorytetu ideologii nad bezpieczeństwem obywateli. Brak odwagi politycznej, by przyznać, iż integracja nie działa tak, jak powinna, oraz brak przejrzystości w statystykach, sprawiają, iż problem się pogłębia, a obywatele tracą zaufanie do instytucji państwowych.

Dane są twarde, a ich interpretacja nie wymaga specjalistycznej wiedzy. Przy takiej nadreprezentacji cudzoziemców w statystykach przestępczości, szczególnie w najpoważniejszych kategoriach jak przemoc fizyczna i seksualna, trudno utrzymać narrację o neutralnym wpływie masowej imigracji na społeczeństwo. Nie chodzi tu o wzbudzanie lęku ani o stygmatyzację określonych grup etnicznych, ale o konieczność rzetelnej analizy danych i wyciągania wniosków na przyszłość. Społeczeństwo, w którym kobiety boją się wyjść z domu lub korzystać z transportu publicznego, nie może być uznawane za wolne i równe.

Polityka migracyjna musi zostać powiązana z rzeczywistą oceną zdolności państwa do integracji przybyszów i utrzymania porządku publicznego. jeżeli dane wskazują, iż konkretna grupa społeczna – choć liczebnie niewielka – ma wyraźnie większy udział w poważnych przestępstwach, nie można tego faktu ignorować ani zamykać oczu ze strachu przed poprawnością polityczną. Debata o bezpieczeństwie nie może być tabu, zwłaszcza gdy w grę wchodzi życie i zdrowie obywateli. jeżeli system nie działa, należy go zmienić.

Читать всю статью