Tusk zaproponował, iż reparacje za II wojnę światową Polska wypłaci sobie sama. A adekwatnie tylko ich drobną część, czyli odszkodowania dla żyjących ofiar niemieckiej okupacji.
Są głosy, iż jest to jego strategia negocjacyjna. Wydaje się, iż powiedział Niemcom: "skoro wy nie chcecie, to ja zapłacę, żeby te ofiary zdążyły dostać pieniądze za swojego życia". I powiedziałbym, iż to słuszne, gdyby uzupełnił, iż później wyegzekfujemy zwrot tych pieniędzy od spadkobierców niemieckich zbrodniarzy. Ale tego już nie powiedział. Nie zaprotestował, gdy kanclerz Niemiec powtórnie stwierdził, iż reparacje uważa za temat zamknięty. Czyli pokazał, iż nie popiera reparacji.
A może wręcz jego celem jest nie tyle uzyskanie reparacji od Niemiec, ale wypłacenie Niemcom reparacji, np. za amunicję zużytą do masowych egzekucji Polaków, czy czołgi zniszczone podczas kampanii wrześniowej? Kto to wie...
