"Informacje o przyjmowanych przez pacjenta lekach są daną szczególnie wrażliwą i ich publiczne ujawnienie nigdy nie powinno mieć miejsca. NIL zwraca się do organów państwa o natychmiastowe wszczęcie postępowania wyjaśniającego w sprawie wycieku tych danych, z niezwłocznym ujawnieniem opinii publicznej źródła tego wycieku" – czytamy w komunikacie Naczelnej Izby Lekarskiej, który pojawił się w mediach społecznościowych kilka godzin po publikacji "Wyborczej".
Przypomnijmy, chodzi o artykuł Wojciecha Czuchnowskiego, który opublikowany został 15 grudnia na stronie Wyborcza.pl pt. "Leki szefa BBN. Wiemy, co w ankiecie bezpieczeństwa zataił Sławomir Cenckiewicz".
Artykuł o lekach Cenckiewicza. PiS broni szefa BBN
Czytamy w nim, iż Sławomir Cenckiewicz przyjmował leki, których nie wpisał w ankiecie bezpieczeństwa. W artykule nie padła nazwa leków. Ale "Wyborcza" podała, iż chodzi o dwa preparaty stosowane w terapiach wpływających bezpośrednio na ośrodkowy układ nerwowy. Jeden z nich jest zaliczany do grupy leków psychotropowych, drugi ma charakter psycholeptyczny, a w przypadku przedawkowania może być niebezpieczny dla życia.
Oczywiste jest, iż przyjmowanie takich leków samo w sobie nie jest i nie powinno być powodem do stygmatyzacji. Chodzi o to, iż osoba ubiegająca się o dostęp do państwowych tajemnic pomija takie informacje w ankiecie bezpieczeństwa.
Artykuł wywołał burzę. W sieci jest lawina komentarzy. Widać, iż dla części komentujących najważniejsze w tej historii jest ujawnienie leków. Dla innych, skąd taka informacja wyciekła. A jeszcze innych, iż to Cenckiewicz zataił leki w ankiecie.
Naczelna Izba Lekarska wzywa: "Jednocześnie apelujemy do przedstawicieli mediów o szczególną ostrożność w przekazywaniu tego typu treści, gdyż mogą one nie tylko naruszyć fundamentalne prawa pacjenta, ale doprowadzić do spadku zaufania pacjentów do całego procesu leczenia i bezpieczeństwa ich danych medycznych, a także stygmatyzacji osób chorych".
Cenckiewicza bronią politycy PiS i prawicowe media.
Leki Cenckiewicza. PiS staje w obronie szefa BBN
Michał Dworczyk pisze, iż właśnie przekroczona została granica i iż to "kompletne dno i degrengolada służb porównywalna jedynie z obrzydliwym tytułem, w którym to publikują".
"To, co obserwujemy dziś wokół ujawnienia informacji z niejawnych dokumentów dot. leczenia i zdrowia ministra Sławomira Cenckiewicza, szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, jest rażącym naruszeniem zasad państwa i poważnym sygnałem alarmowym" – zareagował Paweł Szefenaker.
"Polska nie może funkcjonować według standardów rodem z Białorusi, czy Rosji. A dziś tak jest. To jest odwrócenie porządku państwa. To jest złamaniem elementarnych zasad odpowiedzialności. To jest zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Pełna solidarność z szefem BBN" – pisze na X Mateusz Morawiecki.
"Jesteśmy razem z prof. Cenckiewiczem" – to z kolei Mariusz Błaszczak. Jak stwierdził, "służby specjalne są w stanie kompletnego rozkładu".
Politycy PiS już złożyli zawiadomienie do prokuratury ws. szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Jarosława Stróżyka. Jak pisze Interia, zarzucają mu przekroczenie uprawnień w związku z wyciekiem informacji na temat leków Cenckiewicza.
Siemoniak: Nie ma zgody na wycieki ze służb
Głos zabrał również Koordynator Służb Specjalnych. W związku z publikacją "Wyborczej" minister Tomasz Siemoniak zapowiedział postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. – Nie ma zgody na wycieki ze służb w każdej sprawie, kogokolwiek to dotyczy – cytują media jego słowa.
Na temat zapowiedzi artykułu, jeszcze w niedzielę wypowiedział się także sam Cenckiewicz.
"Spokojnie! Posiadać kolejny dowód na to jak tajne służby przekazują dane wrażliwe patologicznym nienawistnikom – to jest spory uzysk. Pamiętajcie, pójdziecie do lekarza, wykupicie receptę i nie daj Bóg macie konserwatywne poglądy – opiszą to w gazecie! I dlatego dobry wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego jest dla nich takim ciosem! Stąd nienawiść i taka walka. Ale prawda zwycięży" – napisał na X.
Po publikacji głos zabrał także autor artykułu.
W obszernym wpisie na X Wojciech Czuchnowski odpiera wiele zarzutów i tłumaczy powody podjęcia tego tematu. Pisze m.in., "że to nie Gazeta Wyborcza wywołała publiczną dyskusję o leczeniu psychiatrycznym Sławomira Cenckiewicza i o tym, jakie brał leki. Zachęcał do tego sam Cenckiewicz".
W jego wpisie jest też osobiste odniesienie się do kwestii leków.
"Artykuł Wyborczej nie miał na celu napiętnowania Cenckiewicza za to, iż miał problemy psychiczne. Mają je miliony Polek i Polaków, miliony korzystają z pomocy psychiatrycznej i biorą mocniejsze i słabsze leki. Z mojej strony jako autora byłaby to szczególna hipokryzja, bo z powodu stanów depresyjnych, załamań nerwowych, przeciążenia pracą wiele razy korzystałem z porady psychiatry, chodziłem na terapie i brałem leki" – napisał Czuchnowski.
"Problemy psychiczne i zażywanie leków nie powinny być niczym wstydliwym i dyskredytującym", "Tematem tekstu jest konflikt Prezydent- Rząd i sprawa Cenckiewicz jako jeden z głównych tematów tego konfliktu" – próbuje wyjaśniać.













