Europie grozi wojna domowa autochtonów z imigrantami

dakowski.pl 5 часы назад

DŻIHAD W EUROPIE W CIĄGU 3 MIESIĘCY!?

Jarek Kefir 13 listopada 2025

Europie grozi wojna domowa autochtonów z imigrantami

Prof. David J. Betz: „W ciągu 3 miesięcy Europie grozi wojna domowa.” J

est to naukowiec z King’s College w Londynie, który od lat bada dynamikę konfliktów wewnętrznych i społeczną erozję państw zachodnich. Jego najnowsze analizy są jak dzwon pogrzebowy dla Zachodu – sygnał, iż kończy się epoka stabilności, a zaczyna czas niekontrolowanych, wewnętrznych erupcji gniewu. Betz mówi wprost: przyszłość nie należy do klasycznych wojen między narodami, ale do „wojen hybrydowych wewnątrz społeczeństw”, gdzie przeciwnikiem nie jest obce państwo, ale sąsiad, współobywatel, a choćby członek rodziny.

Europa – ta sama, która przez dekady głosiła pokój, demokrację i dobrobyt – zaczyna przypominać statek dryfujący po wzburzonym oceanie historii, bez steru i bez kapitana.

Najbardziej zagrożona jest Wielka Brytania, kraj, który sam siebie rozmontował. Zderzenie etnicznego tygla z ideologiczną histerią, imigracyjny chaos, upadek klasy średniej i rosnąca bieda – to wszystko tworzy mieszankę wybuchową. Betz ostrzega, iż tam, gdzie jeszcze niedawno ludzie kłócili się o podatki czy brexit, dziś zaczynają się nienawidzić z powodów tożsamościowych. Francja? Tam płonie już od dawna – od banlieues po Paryż. Szwecja, niegdyś symbol ładu i neutralności, tonie w fali przemocy, gangów, stref no go i desperacji. W tych krajach coś się wypaliło – duch społeczny, który łączył ludzi, zastąpiło plemienne „my” i „oni”.

Upadek iluzji systemowych

To, co jeszcze niedawno było nazywane „teorią spiskową”, dziś jest rzeczywistością. Upadek zaufania do instytucji, przenikanie korporacyjnych interesów do polityki, powszechne poczucie zdrady i bezsensu – to nie są już pojedyncze symptomy, ale pełnoobjawowa choroba systemu. Demokracja, która miała być szczytem ewolucji politycznej, staje się atrapą. Ludzie widzą, iż ich głos nic nie znaczy, iż rządzą ci sami – bez względu na wybory, bez względu na partie. W efekcie całe społeczeństwa cofają się w stronę archaicznych emocji: gniewu, zemsty, przetrwania.

Młode pokolenie już się w tym nie odnajduje. Coraz bardziej przypomina zbiorowość odłączonych jednostek – pozornie połączonych siecią, a w rzeczywistości rozpadających się od środka. Depresja, anhedonia, ucieczka w wirtualność i ideologie, które zastępują sens – to są objawy cywilizacji, która się wypaliła. Zachód jest dziś jak człowiek po długiej, destrukcyjnej euforii – zmęczony, cyniczny, pozbawiony kierunku.

Polska, jak pisze Betz, jeszcze trzyma się na powierzchni. Ale to złudzenie. Bo gdy zaczyna walić się system, nie ma już bezpiecznych przystani. jeżeli dojdzie do otwartego przesilenia w Londynie, Paryżu czy Sztokholmie, fala uderzeniowa dotrze i tutaj. Nie przez czołgi, ale przez gospodarkę, przez chaos informacyjny, przez panikę i masowe migracje. Jesteśmy częścią europejskiego ciała, które właśnie zaczyna się rozkładać – a rozkład nie zna granic. Na szczęście tę gangrenę będzie można odciąć na linii Odry, zaś w Warszawie, Wrocławiu i Trójmieście stworzy się na jakiś czas silnie zmilitaryzowane „strefy dekontaminacji lewactwa.”

Stadium globalnego upadku systemowego

To, co dzieje się dziś w Unii Europejskiej, nie jest chwilowym kryzysem, który minie jak burza. To proces geologiczny, powolny, nieodwracalny. Erozja sensu, erozja zaufania, erozja kultury. Świat, który znaliśmy – z jego zasadami, mediami, autorytetami – właśnie umiera. W jego miejsce rodzi się coś nowego, ale niekoniecznie lepszego. Być może nadchodzą czasy, w których społeczeństwa Zachodu staną się laboratoriami nowej formy wojny – wojny domowej XXI wieku, prowadzonej nie karabinami, ale informacją, emocją i nienawiścią.

Być może to, co obserwujemy, to nie koniec cywilizacji, ale koniec złudzeń. Koniec wiary, iż można budować świat bez duchowego fundamentu, oparty tylko na konsumpcji, ideologii i rozrywce. Europa – ta dumna, racjonalna, oświecona – być może właśnie płaci rachunek za własną pychę. A gdy fundament pęka, nie wystarczy już polityka. Zostaje tylko pytanie: czy z ruin tego świata narodzi się coś nowego, czy też zostaniemy już na zawsze w epoce gniewu i upadku?

Bo tak się kończy mobilizacja nihilizm i wolna amerykanka – przechyleniem wahadła dziejów w drugą stronę, na prawo.

Читать всю статью