JD Vance bez ogródek: Europa ma płacić za pokój

dzienniknarodowy.pl 2 часы назад

Amerykański wiceprezydent JD Vance w rozmowie z Fox News nakreślił nowy wektor myślenia o przyszłości bezpieczeństwa Ukrainy i odpowiedzialności za ład w Europie po zakończeniu wojny.

Słowa, które padły, nie pozostawiają wątpliwości, iż administracja Trumpa planuje wycofać się z dotychczasowej roli lidera w tym konflikcie i przekazać główny ciężar państwom europejskim.

„Nie sądzę, iż powinniśmy dźwigać tutaj ciężar.” – powiedział wprost, kwestionując dotychczasowe zaangażowanie USA.

Tym jednym zdaniem JD Vance uderzył w fundamenty dotychczasowej polityki Zachodu wobec wojny rosyjsko-ukraińskiej. Od 2022 roku Stany Zjednoczone były głównym źródłem wsparcia militarnego i finansowego dla Kijowa, wydając dziesiątki miliardów dolarów na pomoc sprzętową, logistyczną i wywiadowczą. Dziś jednak Biały Dom mówi jasno: to już nie nasza rola.

„Prezydent z pewnością oczekuje, iż Europa odegra tu wiodącą rolę.” – zaznaczył, kierując jasny sygnał w stronę europejskich sojuszników.

To nie tylko oczekiwanie, ale sugestia realnego przetasowania sił i odpowiedzialności. Vance w swoim stylu – bezpośrednim i chłodnym – pokazał, iż USA chcą zredefiniować swoje zobowiązania i pozostawić strategiczne pole do działania partnerom z Europy. Nie chodzi tylko o pieniądze, ale o całkowite przeniesienie ciężaru strategicznego.

„Niezależnie od tego, w jakiej formie to się przyjmie, Europejczycy będą musieli wziąć lwia część ciężaru.” – stwierdził, nie pozostawiając miejsca na interpretację.

To brzmi jak wyrok. Dla wielu sojuszników może być szokujące. Dla innych – potwierdzeniem tego, co od dawna przewidywano. Stany Zjednoczone nie zamierzają wiecznie finansować wojny, która toczy się tysiące kilometrów od ich granic. Waszyngton ma inne priorytety: Chiny, Indo-Pacyfik, wewnętrzne konflikty polityczne. Dla administracji Trumpa zaangażowanie w Ukrainę staje się geopolitycznym balastem.

„To ich kontynent, to ich bezpieczeństwo, i prezydent był bardzo jasny – będą musieli wkroczyć.” – przypomniał Vance, wskazując na naturalną odpowiedzialność Europejczyków.

JD Vance podkreślił tu fundamentalną prawdę, która przez wiele lat była wygodnie ignorowana przez część europejskich elit: wojna w Ukrainie to wojna o porządek w Europie, nie w Ameryce. Dlatego – argumentuje – to Europa powinna wreszcie zacząć działać jak dorosły uczestnik gry geopolitycznej.

„To nie może być sytuacja, w której Amerykanie na zawsze będą gwarantami bezpieczeństwa dla wszystkich regionu świata.” – ostrzegł, sygnalizując wycofywanie się z roli „globalnego policjanta”.

Tym stwierdzeniem Vance przypomniał, iż polityka zagraniczna USA w nowej kadencji będzie pragmatyczna i skupiona na interesie narodowym. Nie będzie już wojskowej obecności „na zapas” ani pomocy „na wszelki wypadek”.

„Nie zamierzamy angażować się w każdą potyczkę, tylko dlatego, iż ktoś oczekuje naszego wsparcia.” – powiedział chłodno, odcinając się od polityki nieograniczonej interwencji.

W obliczu możliwych negocjacji pokojowych między Ukrainą a Rosją, pojawia się potrzeba ustanowienia realnych gwarancji bezpieczeństwa dla Kijowa. Dotąd spekulowano, iż głównym gwarantem mogłyby być Stany Zjednoczone – teraz ta opcja wydaje się mało prawdopodobna.

„Europa ma wystarczające zasoby, by zadbać o stabilność w swoim sąsiedztwie. To nie jest już kwestia możliwości, tylko decyzji politycznej.” – zauważył, odwołując się do potencjału Europy.

Wiele państw europejskich przygotowuje się do wzięcia większej odpowiedzialności. Niemcy zwiększają wydatki na zbrojenia, Francja zapowiada kolejne dostawy dla Ukrainy, a Wielka Brytania prowadzi rozmowy o powołaniu „koalicji gotowych”. Inicjatywa „European Sky Shield” również wpisuje się w ten trend.

„Nie mówię, iż Ameryka się wycofuje – mówię, iż nie będziemy już dłużej dźwigać całego ciężaru sami.” – wyjaśnił, dodając nieco niuansu do swojego przekazu.

USA nie znikną całkowicie z układanki bezpieczeństwa. Możliwe są działania wspierające – dostawy broni, wywiad, pomoc technologiczna – ale to wszystko jako element wsparcia, nie fundament całego systemu.

„Zbyt długo Europa opierała się na amerykańskim parasolu. Teraz czas nauczyć się budować własny.” – zauważył krytycznie, odnosząc się do europejskiej zależności.

Jeśli Europa chce zachować wpływ i chronić własne granice, musi działać samodzielnie. Inwestować w ludzi, sprzęt i infrastrukturę. Bo nikt inny nie zrobi tego za nią.

„Nie możemy dalej finansować wojny, której główne skutki odczuwają inni.” – powiedział z chłodną logiką, podkreślając asymetrię interesów.

Dla USA wojna w Ukrainie to istotny temat, ale nie egzystencjalny. Dla Europy – już tak. Uchodźcy, destabilizacja regionu, presja energetyczna, szantaż nuklearny – wszystko to dzieje się tu i teraz.

„Bez względu na to, co sądzimy o tej wojnie, faktem jest, iż Ukraina potrzebuje trwałych gwarancji bezpieczeństwa. A one powinny pochodzić przede wszystkim z Europy.” – zaznaczył, odwołując się do zdrowego rozsądku.

Europa musi przekształcić swoją politykę z reaktywnej w ofensywną – nie w sensie wojennym, ale w sensie strategicznym. Wymaga to odwagi politycznej, zgody wewnętrznej i wizji.

„Chcemy pokoju, ale pokój nie polega na wycofaniu się USA i czekaniu, aż inni coś zrobią. Pokój polega na tym, iż odpowiedzialność jest rozłożona sprawiedliwie.” – podkreślił, nakreślając ramy przyszłej współpracy.

To najważniejsze zdanie. Vance nie mówi: „zostawiamy was”. Mówi: „robimy krok w bok – teraz wasza kolej”. Europa, jeżeli chce być graczem, a nie planszą, musi to zrozumieć i odpowiedzieć na wyzwanie.

„Jeśli Europa nie potrafi zagwarantować bezpieczeństwa w swoim własnym regionie, to żaden sojusz jej nie pomoże.” – ostrzegł, nie pozostawiając złudzeń.

Dla Vance’a sprawa jest prosta: nie da się budować skutecznej polityki bezpieczeństwa opartej wyłącznie na cudzych gwarancjach. Ukraina potrzebuje systemu obronnego, który nie zawali się przy zmianie administracji w USA.

„Nie chodzi o to, kto dziś ma najwięcej czołgów. Chodzi o to, kto będzie gotów za pięć lat stanąć w obronie porządku, który dziś ustalamy.” – powiedział na zakończenie, formułując wyzwanie na przyszłość.

Nowa linia amerykańskiej administracji jest chłodna, wyrachowana i brutalnie realistyczna. JD Vance nie owija w bawełnę. Mówi, jak jest – i mówi, co się zmienia. Teraz pytanie brzmi: czy Europa to usłyszy? Czy odpowie? Czy sprosta?

Читать всю статью