„Macronowie contra Owens” – spór o granice wolności słowa czy spór o prawdę?

pch24.pl 6 часы назад

Sprawa „Macronowie contra Owens” to nie tylko bezprecedensowy proces sądowy i w pełni gotowy pomysł na film z gatunku political fiction. To, zdaniem Xaviera Poussarda, autora światowego bestsellera pt. „Becoming Brigitte, „królicza nora” wiodąca – według zawartych w „Serii” Owens twierdzeń – do samego „jądra ciemności”.

„Complaint”, Case No. N25C-07-194 CL

W odniesieniu do treści pozwu francuskiej pary prezydenckiej przeciwko Candace Owens, amerykańskiej konserwatywnej aktywistce i autorce internetowych podcastów, jako komentarz nasuwają się słowa tytułowej bohaterki powieści Lewisa Carrolla pt. „Alicja w Krainie Czarów”: „Mój Boże, jakie wszystko jest dzisiaj dziwne. A wczoraj jeszcze żyło się zupełnie normalnie”. W złożonym niedawno w Sądzie Najwyższym Stanu Delaware (USA) piśmie procesowym czytamy bowiem, iż pozwana w marcu 2024 r. stwierdziła publicznie, stawiając na szali całą zawodową reputację, iż Pierwsza Dama Francji jest w rzeczywistości mężczyzną.

„Od tego czasu – jak czytamy w pozwie – Owens wykorzystywała to fałszywe oświadczenie do promowania jej niezależnej platformy, zdobywania rozgłosu i zarabiania pieniędzy”. Kobieta miała również zignorować wszelkie wiarygodne dowody obalające jej twierdzenia, rozpowszechniając tezy „znanych zwolenników teorii spiskowych i oszczerców, którym udowodniono kłamstwo”. „Zamiast podjąć działania prezydenta i pani Macron, by wyjaśnić sprawę – czytamy dalej – Owens wyśmiewała ich i wykorzystywała jako dodatkową pożywkę dla swojej rzeszy szalonych fanów”.

Ponadto, zgodnie z literą dokumentu, pozwana nie tylko nie odpowiedziała na wysuwane przez parę prezydencką roszczenie sprostowania tych twierdzeń, ale w odwecie za „zuchwałość” żądań Macronów poprowadziła ośmioodcinkowy podcast pt. „Becoming Brigitte”, jednocześnie publikując posty o tej tematyce na platformie „X”. Zawarte w „Serii” tezy powielały – według pisma – zweryfikowane kłamstwa na temat Macronów. „Te nieprawdopodobne, oszczercze i naciągane fikcje zawierały m.in. twierdzenia, iż pani Macron urodziła się jako mężczyzna, ukradła tożsamość innej osoby i zmieniła płeć, stając się Brigitte; pani Macron i prezydent Macron są krewnymi dopuszczającymi się kazirodztwa; prezydent Macron został wybrany na prezydenta Francji w ramach prowadzonego przez CIA programu MKUltra lub podobnego programu kontroli umysłu; oraz iż pani Macron i prezydent Macron dopuszczają się fałszerstw, oszustw i nadużyć władzy, aby ukryć te tajemnice”.

W odpowiedzi na zawarte w pozwie Macronów żądanie odszkodowania za zniesławienie, Owens publicznie odmówiła wycofania swoich twierdzeń, nazywając działania francuskiej pary prezydenckiej strategią public relations. Na wstępie transmitowanego przez YouTube komentarza na żywo Owens przywołała klip z filmu „Gladiator”, w którym postać grana przez Russella Crowe’a krzyczy: „Nie bawisz się?”. „Właśnie dlatego tu jesteście” – powiedziała podcasterka do swojej publiczności. „Tak się teraz czuję. Dzisiaj odbieram moje dokumenty”.

Dla niewtajemniczonego odbiorcy spór ten wydaje się równie niedorzeczny co śmieszny. Przypomina bardziej krążące po sieci fake newsy czy szalone „teorie spiskowe”. Trudno bowiem zrozumieć, dlaczego głowa europejskiego mocarstwa posiadającego broń atomową miałby się przejmować bezpodstawnymi oskarżeniami amerykańskiej influencerki, której autorytet zawodowy podważył sam zespół reprezentujących Macronów prawników, pisząc w pozwie, iż „zbudowała markę na prowokacji, nie na prawdzie”. Bardziej wtajemniczonych zastanawia, w jaki sposób francuska strona udowodni w sądzie, iż Amerykanka działała z zamiarem wyrządzenia szkody wizerunkowi prezydenckiej pary, świadomie i celowo rozpowszechniając fałszywe informacje. Ponadto będą musieli wykazać, iż Owens czerpała z tego procederu zyski, działając z pełną świadomością ich szkodliwości.

Każdy, kto choć trochę zna się na przepisach amerykańskiego prawa dotyczących zniesławienia, zacznie od pytania, w jakim celu najważniejsi rezydenci Pałacu Elizejskiego powzięli decyzję o skierowaniu sprawy do zagranicznego sądu, skoro twierdzenia Owens są „ewidentnie fałszywe”, o czym informuje nas pismo procesowe. Wątpliwości w tym względzie potęguje trudny do spełniania dla skarżących amerykański prawny wymóg udowodnienia, iż Owens świadomie rozpowszechniała kłamstwa.

Pomocny w rozwiązaniu tej zagwozdki może być ponowny wgląd w treść pozwu. Charakterystycznym rysem tego dokumentu jest dość niestandardowy content. Francuska strona poświęca w nim dużo miejsca na omówienie rzeczy, które są nieistotne z punktu widzenia wnoszących pozew. W standardowym piśmie podaje się zwykle imię i nazwisko osób, miejsce zamieszkania oraz krótki opis ich związku ze sprawą. W skardze Macronów czytamy natomiast dość szczegółową wzmiankę na temat życia osobistego i kariery zawodowej francuskiego małżeństwa. Przykładowo dowiadujemy się, iż od wczesnego lat Emmanuel Macron „przejawiał ciekawość intelektualną i wrażliwość emocjonalną, pielęgnowanych w dużej mierze dzięki bliskiej więzi z babcią ze strony matki Manette, nauczycielki, która zapoznała go z literaturą i postępowymi ideałami politycznymi”. W innym miejscu czytamy z kolei, iż „Prezydent Macron doszedł do władzy we Francji, uosabiając nowoczesny, dynamiczny wizerunek przywódcy, który znajduje oddźwięk wśród wielu obywateli”.

Przywołane frazy stanowią jedynie przykład zawartych w piśmie opinii. Podobnych „smaczków” znajdziemy więcej, śledząc 219-stronnicowy dokument. Co ciekawe, to właśnie one wydają się być kluczem do zrozumienia intencji twórców pozwu. Wyłaniająca się z pisma narracja ma wyraźnie polityczny kontekst. Trudno nie dostrzec w działaniach francuskiej strony próby przeforsowania do mediów odpowiednich treści. Przemawia za tym konstruowana bardziej na użytek szerszej publiki niż procesu sądowego historia miłosna francuskiego małżeństwa. Istotny w tym kontekście będzie również sposób, w jaki przedstawiono pozwaną. Z zamieszczonej w dokumencie noty o dotychczasowej działalności Owens wyłania się portret osoby pomylonej, szerzącej najbardziej dziwaczne „teorie spiskowe”, „czerpiącej inspirację z wygłaszania skandalicznych wypowiedzi, przedkładającej szok i wzrost liczby obserwujących nad prawdę czy odpowiedzialny dyskurs”.

Powagę amerykańskiej podcasterki dyskredytują dodatkowo zawarte w piśmie twierdzenia świadczące o tym, iż wiedziała, iż rozpowszechniane przez nią oświadczenia są fałszywe. W świetle przedstawionych w pozwie informacji, francuska strona skonfrontowała kobietę z dowodami rzeczowymi, zawartymi w tak zwanym Grudniowym Żądaniu Wycofania, w celu obalenia kolportowanej przez nią tezy. Sęk w tym, iż Owens poddaje w wątpliwość ich wartość dowodową, twierdząc, iż Pierwsza Dama Francji nie jest przedstawioną w materiałach rzeczywistą Brigitte, a Pałac Elizejski nie chciał rozwiać jej wątpliwości i odmówił wywiadu, zanim Amerykanka opublikowała „Serię”.

Brigitte Macrone contra Natachy Rey i Delphine Jégousse

Trudno zrozumieć clue sprawy bez przywołania kilku nazwisk. Upraszczając można powiedzieć, iż wstęp do tej kuriozalnej historii „napisały” dwie Francuzki. Gdy w grudniu 2021 r. określająca się mianem „niezależnej dziennikarki samouka” Natacha Rey udzieliła wywiadu przedstawiającej się jako „wróżka/medium” Delphine Jégousse alias Amandin Roy, nikt się nie spodziewał, iż zaprezentowana w nim główna teza będzie rozpatrywana na poważnie w sądzie za Atlantykiem. Podczas czterogodzinnej rozmowy Rey przekonywała, iż żona urzędującego Prezydenta Francji Brigitte Macron (z domu Trogneux) urodziła się jako chłopiec o imieniu Jean Michel, który później miał przejść operację zmiany płci i przyjąć imię Brigitte. Rey twierdziła ponadto, iż przedstawiona na rodzinnych zdjęciach Brigitte nigdy nie istniała, a dokumenty potwierdzające jej bytność mogły zostać sfabrykowane. Udzielająca wywiadu cały ten proceder nazwała „kłamstwem państwowym”, urzędującego prezydenta zaś „marionetką”.

Na odzew użytkowników sieci nie trzeba było długo czekać. Zarówno rozmowa na kanale YouTube Amandin Roy, jak i hashtag #JeanMichelTrogneux na ówczesnym Twitterze zaczęły podbijać Internet. Głos w sprawie zabrał pierwszy obywatel Francuskiej Republiki, oświadczając, iż tego typu informacje są najgorszą formą fałszywych wiadomości. Reakcją Brigitte Macron na medialną zawieruchę było złożenie do sądu pozwu o zniesławienie przeciwko autorkom krążących w sieci viralowych doniesień. We wrześniu 2024 r. Sąd Karny w Paryżu uznał Natachę Rey i Amandine Roy winnymi zniesławienia Pierwszej Damy. Na kobiety nałożono grzywny i zasądzono odszkodowania: 8 tys. euro dla Brigitte oraz 5 tys. euro dla jej brata, Jeana Michela Trogneux, który podobnie jak siostra nie pojawił się na sali sądowej. Przełom w batalii prawnej nastąpił 10 lipca 2025 r., gdy sąd drugiej instancji uniewinnił obie panie i uchylił wyroki skazujące. Sąd Apelacyjny w Paryżu orzekł, iż większość uwag zawartych w opublikowanym na YouTube materiale nie miała charakteru zniesławiającego, ponieważ były albo zbyt ogólnikowe, albo nie naruszały dobrego imienia skarżącej, albo dlatego, iż oskarżone działały w dobrej wierze, co podlega ochronie wolności słowa. Co warto podkreślić, sąd nigdy jednoznacznie nie wypowiedział się na temat prawdziwości zarzutów.

Spór o granice wolności słowa czy spór o prawdę?

Po lipcowym wyroku paryskiego sądu, który – jak zauważono – nie rozstrzygnął sprawy co do istoty, choć dysponował środkami prawnymi mogącymi wyjaśnić hipotezę Natachy Rey, publiczny dyskurs rozpaliły pytania dotyczące zakresu i granic ochrony dóbr osobistych jednostki oraz konstytucyjnych granic wolności słowa. Spór o wartości, akcentujący – zasadnie zresztą – dramatyczne nieraz dla ludzi konsekwencje rozpowszechniania na ich temat niezweryfikowanych informacji, z czasem przerodził się w polityczny konflikt, w ramach którego forsowano postulat zwiększenia kontroli przekazu w sieci. Tymczasem głębszy namysł nad wątkami tej historii wiedzie nas do innego pytania. Jakkolwiek wolność słowa jest czymś pozytywnym, to nie jest źródłem racji, które by uzasadniały jej słuszność. Jest słuszna, ponieważ wiedzie ku pozytywnym wartościom. A jedną z naczelnych wartości pozytywnych jest prawda. Trudno pytać o prawdę i jej poszukiwać bez wolności słowa. Dlaczego jest ona tak istotna w tym kontekście?

By odpowiedzieć na to pytanie, cofnijmy się do marca 2024 r. Wtedy to bowiem na łamach algierskiego kanału informacyjnego pojawił się tekst zatytułowany „Marokański Machzen werbuje Jacques’a Sapira do krucjaty przeciwko Algierii”. Jego autor, Mohsen Abdelmoumen, wyraża w nim swoją dezaprobatę wobec działań Sapira, francuskiego ekonomisty, który na łamach marokańskiego dziennika rządowego wypowiadał się krytycznie o Algierii. W jednym z akapitów Abdelmoumen pisał: „Zamiast przedstawiać się jako rzecznik Kremla i krytykować Algierię, lepiej byłoby dla Pana zainteresować się urojeniami swojego operetkowego prezydenta, który uważa się za Ludwika XIV, gdy przyjmuje Władimira Putina w Wersalu, lub Napoleona Bonaparte, gdy wypowiada wojnę temu samemu rosyjskiemu prezydentowi siedem lat później. Lepiej niech się Pan martwi swoim uzależnionym od kokainy i psychopatycznym prezydentem, będącym pod wpływem swojej żony Jean-Michel Trogneux, który rządzi Francją, nie zostając wybranym”.

Na uwagi algierskiego publicysty należy spojrzeć w odniesieniu do zmiany kierunku francuskiej polityki w kwestii sporu terytorialnego o Saharę Zachodnią pomiędzy Marokiem a Algierią, która opowiadała się za niepodległością regionu. Uznanie przez Francję zwierzchnictwa Maroka nad Saharą Zachodnią było – jak to ujęło algierskie MSZ – „krokiem, którego nie podjął wcześniej żaden inny francuski rząd”. Decyzja Macrona pogorszyła stosunki z Algierią, historycznie bliskim partnerem Francji. Pojawiło się pytanie o powód uległości głowy francuskiego państwa wobec presji Maroka. Niektórzy widzieli tę zmianę w kontekście opisanych przez „Le Monde” doniesień, według których jeden z telefonów Macrona znalazł się na liście numerów wybranych przez marokańskie służby wywiadowcze do potencjalnego cyberszpiegostwa. Chodziło o użycie izraelskiego systemu szpiegującego Pegasus. Niebagatelne ma zatem znaczenie, nie tylko dla Francuzów, rozwikłanie nagłośnionych przez Candace Owens rewelacji, ponieważ, jeżeli są prawdziwe, narażają przywódcę europejskiego mocarstwa na niebezpieczeństwo szantażu ze strony zagranicznego wywiadu. Czy da się jednak ustalić prawdę w sprawie tak nieprawdopodobnej?

„Becoming Brigitte”

W poszukiwaniu odpowiedzi na tę wątpliwość należy przywołać jeszcze jedno nazwisko. Można powiedzieć, iż głównym sprawcą transatlantyckiej batalii prawnej „Macronowie contra Owens” jest Xavier Poussard, autor bestselleru pt. „Becoming Brigitte”. To właśnie na podstawie książki francuskiego dziennikarza powstała „Seria” amerykańskiej podcasterki. W opublikowanym w lutym 2025 r. na kanale Owens wywiadzie Poussard opowiedział o kulisach prowadzonego od kilku lat śledztwa, roli Natchy Rey w identyfikacji rzekomo prawdziwej tożsamości Pierwszej Damy, a także o trudnościach, z jaki musieli się mierzyć wszyscy, którzy zajęli się tym tematem.

Na dowód, iż problem w ustaleniu pewnych faktów z życia Brigitte mieli nie tylko badacze spoza medialnego mainstreamu, autor popularnej książki przywołał wypowiedzi Virginie Linhart i Sylvie Bommel, francuskich dziennikarek, które podobnie jak on „zderzyły się ze ścianą”. Linhart, omawiając autorski film pt. „Un Roman français” o życiu prezydenckiej żony miała stwierdzić: „Osoby, z którymi przeprowadzono wywiady, z wyjątkiem jej byłych uczniów, miały pozwolenie od Pałacu Elizejskiego i były bardzo ostrożne w tym, co mówiły. Panuje tu bardzo gruby mur milczenia. Poziom kontroli i weryfikacji jest po prostu zdumiewający. (…) (Film) to bardzo osobisty, 90-minutowy portret. Aby go nakręcić, potrzebowałam zdjęć młodej Brigitte Macron, jej dzieciństwa…, ukazujących podróż, a nie tych zatwierdzonych przez agencję Bestimage. Wszystko, co dotyczy jej przeszłości, jest pomijane milczeniem. To całkowite zaciemnienie”. Bommel z kolei swoje trudności w znalezieniu materialnych śladów istnienia André Louisa Auzière’a, byłego męża Brigitte, spuentowała słowami: „To tak, jakby znaleźć się w jednym z odcinków Black Mirror, w którym biura prezydenta znalazły sposób, by przeniknąć do mózgów jego dawnych znajomych po to, aby wszystko wymazać”. Śledząc dalszy tok rozmowy Poussarda z Owens, dowiadujemy się, iż wyjaśnienie tej tajemnicy wiązało się… z wejściem do „króliczej nory”.

W świetle kreślonych przez autora książki pt. „Becoming Briggite” aktualizowanych wciąż hipotez, urodzona w kwietniu 1953 r. prawdziwa Brigitte Trogneux jest postacią ukazaną na oficjalnych zdjęciach sprzed 1986 r., to jest na zdjęciu rodzinnym z 1954 r., zdjęciu komunijnym z 1963 r., a także na zdjęciu ślubnym z 1974 r., opublikowanym w 2019 r. przez magazyn „Le Point”. Przedstawiona na fotografiach kobieta, według teorii Poussarda, nie jest jednak postacią deklarującą się jako Pierwsza Dama Francji. Rzeczywista Brigitte zmarła bowiem w latach osiemdziesiątych. Jej brat, Jean Michel, miał następnie przyjąć tożsamość nieżyjącej siostry. Brigitte Macron nie jest więc matką, ale ciotką, a raczej wujkiem, Sebastiena, Laurence’a i Tiphaine. Mamy zatem dwie Brigitte: prawdziwą z domu Trogneux i fałszywą, podającą się za żonę Emmnuela Macrona. Jak to możliwe?

Przypuszczenie Poussarda wypełnia lukę w rekonstruowanej przez niego tajemniczej historii rodzinnej. Jest hipotezą mogącą wyjaśnić sposób, w jaki Jean Michel stał się Brigitte, która „wiedząc, iż jest skazana na ciężką chorobę, miałaby powierzyć opiekę nad dziećmi i swoją tożsamością temu bratu, z którym była bardzo blisko związana i który zawsze czuł się kobietą”. Nikt na poważnie nie rozważałby doniesień Poussarda, a jego „bohaterka” jako pierwsza wytoczyłaby mu proces o zniesławienie, czego nigdy nie uczyniła, gdyby ten nie zbadał istniejących zdjęć dzięki chińskiego systemu do rozpoznawania twarzy „Face++”, inaczej „Face Plus Plus”. Znaczną część książki zajmują bowiem porównania dziecięcych portretów Jeana Michela i Brigitte Trogneux do obecnej Brigitte Macrone, które według analiz „sztucznej inteligencji”, w interpretacji dziennikarza, są argumentem przemawiającym za prawdziwością ustaleń jego śledztwa, iż Pierwsza Dama Francji nie jest tym, za kogo się podaje.

Spekulacje dziennikarza prowadzą nas pośrednio do jeszcze jednej, zdumiewającej hipotezy. Urodzony w 1982 r. Jean Jacques Trogneux, syn Jeana Michela, czyli rzekomo obecnej Brigitte, jest uderzająco podobny do Emmanuela Macrona. Ten niemal bliźniaczy rys dostrzegli też uczestnicy ulicznej sondy, dostępnej w materiale YouTube pt. „BRIGITTE ou JEAN MICHEL ? #STVALENTIN”. Jako iż w biografii francuskiego prezydenta są pewne luki i niespójności, na co zwrócił uwagę autor bestselleru pt. „Becoming…”, można domniemywać – mając na uwadze wszystkie zawarte w książce twierdzenia – iż Macron i Jean Jacques Trogneux są spokrewnieni. Albo jako przyrodni bracia albo jako rodzeństwo. Ale to by oznaczało, iż Emmanuel Macron pojął za żonę… własnego ojca.

„Po drugiej stronie lustra i co tam Candace Owens znalazła?”

W tym momencie należałoby odrzucić dociekania Poussarda wiodącego nas pośrednio do konkluzji sprzecznych ze zdrowym rozsądkiem. Z drugiej strony trudno zrozumieć powagę, z jaką podchodzi do nich Candace Owens. Oczywiście może być tak, jak powiedział „Kot” ze wspomnianej na początku powieści Lewisa Carolla, że: „they’re both mad” (oboje są szaleni). Równie dobrze może być i tak, parafrazując słowa „Królowej Kier” z innego dzieła Carolla pt. „Po drugiej stronie lustra i co tam Alicja znalazła”, iż śledząc z uwagą „Serię” Owens, „uda nam się uwierzyć w sześć niemożliwych rzeczy jeszcze przed śniadaniem”.

Z pewnością niełatwo będzie nam uciec od powtarzającego się w nich motywu pedofilskich skandali z kazirodczym wątkiem w tle. Od projektanta dywanu zdobiącego podłogę biura w Pałacu Elizejskim – Clauda Lévęque’a, przez uwidocznioną na prezydenckim portrecie książkę André Gide’a, do jednego z największych popleczników Macrona na francuskiej scenie politycznej – Oliviera Duhamela. Wszystkich łączą te same preferencje seksualne wobec dzieci. Według Owens, pedofilska u początków, relacja Macrona i jego żony jest zaledwie częścią szerszego schematu oszustwa, w który zaangażowana jest siatka elitarnych zboczeńców. Pod lupą znalazł się również urzędujący prezydent, a szczególnie jego błyskawiczny awans polityczny, który – stosownie do twierdzeń Amerykanki – został sztucznie wykreowany przez potężne elity, w tym bankierską rodzinę Rothschildów, pomimo braku referencji.

Z podcastu dowiadujemy się ponadto, iż na korytarzach Pałacu Elizejskiego spotkać można było ludzi uchodzących we Francji za „typy spod ciemnej gwiazdy”, takich jak Alexandre Benalla czy „Mimi” Marchand. Ta ostatnia, nawiasem mówiąc, określana nad Sekwaną mianem „papieżycy prasy celebryckiej”, przez lata kreowała i ściśle nadzorowała medialny wizerunek prezydenckiej pary. Gdy na światło dzienne wyszły jej korupcyjne szwindle, drzwi do paryskiej rezydencji zamknięto od środka. W odwecie za nielojalność Macronów „Mimi” miała pośrednio ujawnić, iż Brigitte w 2019 r. przeszła zabieg chirurgiczny u lekarza znanego z operacji feminizujących twarze u osób transpłciowych.

„Królicza nora”, jak zwykł mawiać Xavier Poussard, zapada się więc nagle w dół, prowadząc każdego, kto odważył się do niej wejść, do samego „jądra ciemności”. To by w jakimś sensie tłumaczyło zachwyt Marcona nad bluźnierczą Ceremonią Otwarcia Igrzysk Olimpijskich w 2024 r., po której Paryż wymagał już nie tylko aktów ekspiacji, ale i egzorcyzmów. Nie sposób pominąć też wrażenia, iż decyzja prezydenta Francji o wpisaniu do konstytucji prawa do aborcji była aktem inspirowanym przez ducha ciemności, wymierzonym w samego Dawcę Życia.

Ciekawe, iż do tej pory francuska Pierwsza Dama nie poddała się badaniom określającym układ chromosomów płciowych. Ich wynik mógłby położyć kres wszędobylskim już spekulacjom. Za dużo jest jednak znaków zapytania, by dowód ten miał przekonać wszystkich. Próbującym rozwikłać tę zagadkę pozostaje śledzić losy procedowanej przed amerykańskim sądem sprawy, podążając za prawdą dokądkolwiek będzie prowadzić. Wiele wskazuje na to, iż na drodze tej nieustannie trzeba się będzie mierzyć z pokusą, którą jeden z bohaterów legendarnego dzieła Braci, a teraz Sióstr, Wachowskich wyraził słowami: „Chciałbym obudzić się i zapomnieć wszystko o Matrixie. Chcę wrócić do iluzji, bo prawda jest zbyt bolesna.”

Anna Nowogrodzka-Patryarcha

Читать всю статью