Jedną z rzeczy, jaka mnie wpienia (żeby bardziej ordynarnie nie powiedzieć), to traktowanie naukowców, jako potencjalnych przestępców.
Urzędnicy od lat mają zakodowane w głowach, iż naukowiec kupuje coś za milion złotych, podczas gdy naprawdę powinno to kosztować 800 tysięcy. Nadwyżką 200 tysięcy producent cosia i naukowiec dzielą się po połowie, i na tym polega korupcja.
Niestety, taka idiotyczna opinia o naukowcach bardzo szkodzi nauce.
Przykładem niech będzie przetarg, jaki organizowaliśmy kilka lat temu. Do przetargu wystartowały dwie firmy niemieckie A i B. Obie zaproponowały urządzenia o identycznych parametrach, ale cena firmy B była o 20% niższa niż firmy A.
Jednak zebrane informacje od naszych Kolegów z różnych państw wskazywały, iż urządzenia A są niezawodne, a firmy B bez przerwy się psują. Dla urzędnika takie opinie są mało istotne- on musi mieć „dupochron”, czyli dokumenty pokazujące, iż naukowiec dokonał zakupu za najniższą możliwą cenę.
Co gorsza, z roku na rok urzędnicze wymysły coraz bardziej uniemożliwiają efektywne badania naukowe. Wymysły te nie wyeliminują przekrętów (prawdopodobnie jakiś ułamek promila wszystkich zakupów naukowców), a są naprawdę czymś bardzo szkodliwym.
Michał Leszczyński