Ostatnie wypowiedzi posła Prawa i Sprawiedliwości, Przemysława Czarnka, dotyczące trzymania psów na łańcuchach, wywołały falę oburzenia i krytyki w przestrzeni publicznej i politycznej.
Słowa byłego ministra edukacji, w których wyraził on „szczęście” na widok uwiązanych zwierząt, stoją w jawnej sprzeczności z niedawno przyjętą nowelizacją ustawy zakazującą tej praktyki.
Podczas audycji w Radiu Zet, Przemysław Czarnek stwierdził:
Ja, jak jeżdżę na rowerze, to jestem szczęśliwy, kiedy widzę psa uwiązanego na łańcuchu, a nie psa, który biega luźno.
Dodał również, iż psy na łańcuchach „wcale nie są źle traktowane przez swoich gospodarzy” i wyraził obawę, iż uwolnienie wszystkich psów z łańcuchów uniemożliwi mu swobodne poruszanie się na rowerze po wsiach.
Te słowa padły krótko po tym, jak Sejm, pod koniec września, przyjął nowelizację ustawy wprowadzającą bezwzględny zakaz trzymania psów na uwięzi, z wyjątkiem transportu, spacerów czy wystaw kynologicznych. Przeciwko tej nowelizacji głosował m.in. poseł Czarnek.
Reakcje na wypowiedzi posła były natychmiastowe i zdecydowane. Wicemarszałek Sejmu Monika Wielichowska skomentowała:
Nie wiem jak wy, ale w przypadku posła Czarnka nie dziwią mnie słowa o odczuwaniu szczęścia na widok psa uwiązanego na łańcuchu. To jest tego typu człowiek.
Rzecznik prasowy Lewicy, Łukasz Michnik, dodał:
Ja jak widzę psa na łańcuchu, to jestem smutny, bo wiem, iż trafił na właściciela o mentalności posła Czarnka.
Poseł Nowej Lewicy, Łukasz Litewka, wyraził swoje oburzenie słowami: „Trudno spokojnie skomentować”, podkreślając brak ekspertyzy i statystyk w wypowiedzi Czarnka oraz „przeświadczenie większości osób o byciu nieomylnym w każdym temacie”.
Komentarz
Słowa Czarnka o „szczęściu” na widok psa uwiązanego na łańcuchu nie są lapsusem, ani prowokacją. To manifest światopoglądu, który wciąż żyje w polskiej polityce — pogardy dla słabszych, bezrefleksyjnej przemocy i chłopskiego prymitywizmu odzianego w patriotyczne frazesy.
Były minister edukacji, człowiek odpowiedzialny za kształtowanie młodych umysłów, bez wahania mówi o radości, gdy widzi cierpienie zwierzęcia. Dla niego łańcuch nie jest symbolem zniewolenia, ale porządku. W jego świecie pies ma znać swoje miejsce — tak jak nauczyciel, student, kobieta czy każdy, kto myśli inaczej niż on.
To nie jest sprawa „różnicy poglądów”. To kwestia elementarnej empatii i cywilizacji. Państwo, które pozwala, by ktoś taki jak Czarnek uchodził za autorytet, samo nakłada sobie łańcuch — łańcuch obojętności i moralnego zobojętnienia.
Czarnek może czuć szczęście, patrząc na psa przykutego do budy. Ale my, patrząc na posła, który mówi takie rzeczy w XXI wieku, czujemy obrzydzenie, a w najmniejszym stopniu – wstyd. Bo to nie pies jest tu naprawdę uwiązany — to on sam. Uwiązany do swojego świata, w którym współczucie jest słabością, a okrucieństwo – tradycją.
Czarnek jest laureatem plebiscytu Dzban Roku 2021 i tytuł ten powinien być mu przyznany dożywotnio.
→ red.
8.10.2025
• collage: barma / Gazeta Trybunalska