
Wczorajsza pikieta "Stop Imigracji" w większości miast w Polsce dała bardzo dużo! Ona służy temu, by ludzie nie zapomnieli i ciągle kojarzyli sprzeciw wobec imigracji z Konfederacją. Dzięki temu więcej ludzi się zastanowi, o co wolnościowcom chodzi, i dotrą do tego tłumaczenia:
Niestety prawo do swobodnego przemieszczania się po kuli ziemskiej musi być chwilowo w Polsce zawieszone. Tego domaga się Konfederacja i tego dotyczyły wczorajsze pikiety w całej Polsce.
Popieram to jako libertarianin, który nie porzucił naszych aksjomatów, czyli zasady nieagresji i samoposiadania. Obie te zasady nie zakazują się bronić — my pacyfistami nie jesteśmy. Dlatego naszym symbolem jest kobra, która nikomu nic złego nie zrobi, ale jak ją nadepniesz, to cię śmiertelnie ukąsi. Islamiści dążą do zadeptania nas, więc mamy prawo ich śmiertelnie kąsać.
Oto moje tłumaczenie kwestii imigracji dla gimnazjalistów:
Wszystkich ludzi, którzy mogą przyjechać do danego kraju z zagranicy, można podzielić na następujące kategorie:
- Najeźdźcy — są nastawieni bojowo, przyjeżdżają, by podbić kraj militarnie i przejąć władzę nad mieszkańcami, nie chcą się integrować z miejscową ludnością, chcą ją wybić i zniewolić.
- Nachodźcy — też są bojowi, chcą podbić kraj i przejąć władzę, ale w sposób demokratyczny. Nie chcą się integrować, chcą miejscowych pokonać demograficznie.
- Uchodźcy — są nastawieni pokojowo, chcą przeczekać trudną sytuację w swoim kraju i ewentualnie osiedlić się na stałe. Nie chcą się integrować, ale mogą.
- Imigranci — przybywają w pokoju, chcą się osiedlić na stałe, bo wolą dany kraj, chcą się integrować.
- Turyści — chcą pozwiedzać kraj i wrócić do siebie. Nie są nastawieni bojowo, nie chcą się osiedlać, nie zamierzają się integrować.
- Gastarbeiterzy — są nastawieni pokojowo, chcą czasowo prawować, nie chcą się osiedlać i się integrować.
To nie jest bardzo ścisły podział — mogą się zdarzyć ludzie należący do kilku z tych kategorii na raz albo może im się to zmieniać w czasie. Są też możliwe takie sytuacje, iż udają jedną kategorię, a w istocie stanowią inną.
Różne kraje, czy ich grupy należące do wspólnej cywilizacji, kultury czy religii mogą zaplanować i realizować podbój stosując wszystkie te kategorie. My, Polacy, mamy z tym dużo doświadczeń, bo sami byliśmy często uchodźcami, imigrantami czy gastarbeiterami. Jednak nigdy nie robiliśmy tego w celu podboju.
Z takim czymś właśnie mamy na świecie do czynienia. Kraje islamskie dążą do podbicia Europy. Z historii wiemy, iż wielokrotnie próbowali to zrobić metodami najazdu. Teraz już tego zaniechali i stosują drugi sposób — poprzez nachodźców — chcą nasze ziemie przejąć przy pomocy demografii.
Ponieważ to jest akcja zaplanowana, to w ramach podstępu próbują też wszystkich innych sposobów — islamscy nachodźcy udają uchodźców, imigrantów, turystów i gastarbeiterów. Nie chcą się integrować i jest to niemożliwe z powodów różnic religijnych – po prostu mają inne paradygmaty poznawcze.
Muzułmańska populacja w Europie rośnie pięciokrotnie szybciej niż reszta mieszkańców. W Szwecji, Francji, Niemczech czy Belgii pojawiają się równoległe strefy prawne z rządzącym prawem szariatu, a wskaźnik przestępczości wśród niektórych grup imigranckich jest kilkukrotnie wyższy niż średnia krajowa.
Dlatego powinniśmy blokować wszystkie te sposoby, gdy przybysz to muzułmanin lub przyjechał z kraju, w którym islam stanowi większościową religię. Odpowiedzialność zbiorowa jest niemoralna, ale w tym przypadku uzasadniona praktycznie z powodu wojny hybrydowej. Tak jak zabicie jest niemoralne, ale usprawiedliwione w obronie. W cywilizacyjnej wojnie powinniśmy się bronić i możemy to robić wszelkimi sposobami zgodnie z drabiną eskalacyjną konfliktu.
Wiem, iż odpowiedzialność zbiorowa jest zasadniczo sprzeczna z zasadą nieagresji. Niemniej są sytuacje, w których zagrożenie jest strukturalne, nie jednostkowe — a jego źródłem nie są pojedyncze osoby, lecz kultura, ideologia i system cywilizacyjny.
Nie osądzam każdego muzułmanina, ale uznaję, iż masowa imigracja z państw muzułmańskich jest obecnie jednym z głównych wektorów wojny hybrydowej. To wojna prowadzona nie karabinem, lecz demografią i infiltracją instytucji. W tej wojnie obowiązuje nas logika prewencji.
To nie jest rasizm ani nienawiść, to rozsądna odmowa wpuszczenia ludzi, których kulturowe podstawy są tak głęboko odmienne, iż asymilacja jest niemożliwa, a ryzyko cywilizacyjne zbyt wysokie.
Oczywiście są muzułmanie, którzy uciekają przed szariatem, a nie chcą go narzucać. Jednak niestety nie mamy narzędzi, by to odróżnić na granicy. Dlatego w imię obrony cywilizacji musimy stosować selekcję strukturalną.
Co z innymi ludźmi? Na przykład turystami z Chin, uchodźcami z Ukrainy, imigrantami z Gruzji, czy gastarbeiterami z Kolumbii? Takich oczywiście należy wpuszczać, ale ponieważ mamy wojnę, to powinniśmy nawet na takich bardzo uważać. Islamiści i w tym przypadku też stosują podstęp.
W idealnym świecie wszystkie granice byłyby prywatne i każdy sam decydowałby, kogo wpuszcza, ale ponieważ mamy państwo — i ono zarządza granicą — to zachowujmy się jak rozsądni właściciele, a nie jak wariaci rozdający klucze do domu każdemu. Tak napisał kiedyś Hoppe: „W obecnym etatystycznym świecie — dopóki granice nie są prywatne — obowiązkiem państwa nie jest promowanie migracji, lecz zachowanie porządku, własności i wolności mieszkańców.”
Tak jak na rękę jest Putinowi wspomagać wszelkich imigrantów przekraczających nielegalnie granicę, bo tym sieją zamęt, co jest korzystne dla Rosji, tak i kraje islamskie posługują się przybyszami z subsaharyjskiej Afryki, Kolumbijczykami wychowanym przez mafię, czy przestępcami podszywającymi się pod gastarbeiterów z Gruzji, by u nas siać zamęt, co stwarza dobre podłoże do instalowania się tu prawdziwych nachodźców islamskich.
Kraje islamskie posługują się falami migracyjnymi z regionów takich jak Afryka Subsaharyjska nie dlatego, iż wszyscy stamtąd to muzułmanie, ale dlatego, iż w chaosie migracyjnym łatwiej ukryć elementy radykalne lub niekontrolowane.
Zdaję sobie sprawę z tego, iż są wyjątki – na przykład uciekający z reżimów islamskich, ludzie wyrzekający się szariatu. Niemniej obecnie nie mamy jako państwo narzędzi, by to skutecznie weryfikować. Dlatego zasada ochrony cywilizacyjnej musi mieć pierwszeństwo przed indywidualnym wyjątkiem.
Dlatego Konfederacja głosi antyimigranckie hasła ogólnie, a nie tylko dotyczące islamistów. Bo wszelka imigracja jest podejrzana i trzeba jej się bardzo uważnie przyglądać. Należy ściśle przesiewać sensownych, pokojowych, pożytecznych turystów i gastarbeiterów i nie wpuszczać nikogo kto nawet w najdrobniejszy sposób może sprawiać kłopoty. Każde najdrobniejszej oszustwo, kłamstwo, mataczenie, brak dokumentów czy wizy powinien powodować zawrócenie takiego delikwenta z granicy. I oczywiście nie należy w żaden, nawet najdrobniejszy sposób finansować i wspomagać jakichkolwiek przybyszy! Żadnych zasiłków czy darmowych ośrodków – a wręcz przeciwnie, należy domagać się opłat.
To nie muszą być opłaty bezpośrednie, mogą być też polityczne. Słusznie, iż przyjęliśmy miliony uchodźców z Ukrainy. Słusznie, iż wspomagamy Ukrainę militarnie. Niemniej powinniśmy za to żądać zapłaty – choćby w gestach symbolicznych.
Zdaję sobie sprawę, iż postulując selekcję imigracyjną, kontrolę granic i obowiązek opłat, sięgam po narzędzia etatystyczne. Nie robię tego z przekonania do państwa, ale dlatego, iż obecnie nie ma prywatnych granic. W świecie, w którym nie istnieje ścisłe i święte prawo własności, granica państwowa jest tymczasowym substytutem granicy właścicielskiej. W tej sytuacji musimy wymagać od państwa, by broniło nas jak gospodarz broni swojego domu. Nawet jeśli to tymczasowe narzędzie, jest ono niezbędne do przetrwania.
Słuszne jest wzbudzanie czujności, niepokoju i rozwagi wobec wszelkiej imigracji – nie z nienawiści, ale z instynktu obrony. W epoce wojny cywilizacyjnej lekkomyślność jest luksusem, na który nie możemy sobie pozwolić. Nawet tych najmniej groźnych, na przykład japońskich turystów, powinniśmy minimalnie pilnować, choćby poprzez obowiązek wpłacenia zwrotnej kaucji na granicy. Strażnik graniczny powinien Japończyka grzecznie poprosić o kaucję, a Arabowi patrzeć na ręce. Tak działa racjonalna obrona, nie rasizm.
Domaganie się zapłaty nie wynika z braku zaufania, ale z chęci wymuszenia odpowiedzialności i przetestowania intencji przybysza — jak kaucja w hotelu. Imigracja, nawet jeśli pokojowa, nie jest neutralna ekonomicznie. W krajach Zachodu przeciętny imigrant z Afryki czy Bliskiego Wschodu przez dekady otrzymuje więcej świadczeń, niż wpłaca podatków. My nie mamy ani kolonialnych długów, ani nadmiaru zasobów. Nie stać nas, by być naiwnym.
Trwa wojna cywilizacyjna, a to jest sytuacja nadzwyczajna. W takim stanie niektóre prawa człowieka muszą zostać zawieszone. Wróg korzysta z prawa swobodnego przemieszczania się człowieka po całej kuli ziemskiej, by nas podbić. Trudno, należy to prawo zawiesić. Bo jeśli tego nie zrobimy, to wkrótce opanują nas islamskie kalifaty z rządzącym prawem szariatu i większość praw człowieka zostanie zawieszona na zawsze.
Stan zagrożenia nie będzie trwał wiecznie, ale dopóki islamiści będą wykorzystywać mechanizmy demokracji, zasiłków i fałszywego azylu, musimy utrzymać maksymalną czujność i stosować nadzwyczajne środki.
Jeśli chcemy, by przyszłe pokolenia żyły w Europie wolnej, cywilizowanej, zachodniej — musimy dziś powiedzieć STOP! A potem odbudować system oparty na odpowiedzialności, a nie szantażu moralnym. Najpierw ochrona, potem gościnność.
Tak pisał Bastiat: „Państwo to wielka fikcja, dzięki której wszyscy chcą żyć cudzym kosztem”. W sytuacji zagrożenia państwo nie może być karmicielem, lecz powinno być strażnikiem granicy i własności. A jak minie zagrożenie islamem, to zwalczymy też zagrożenie związane z państwem i życiem na cudzy koszt naszych rodaków.
Grzegorz GPS Świderski
]]>https://t.me/KanalBlogeraGPS]]>
]]>https://Twitter.com/gps65]]>