
Sędzia Żurek – koszmar partii Kaczyńskiego
PiS znów odpalił swoją machinę propagandową. W nowym spocie wyborczym straszy Polaków „dyktatem Tuska i Żurka”, oskarżając rząd o odbieranie sądom niezależności. Retoryka znana aż do znudzenia: emocje zamiast faktów, manipulacja zamiast argumentu. Partia, która przez osiem lat rozmontowywała niezależność sądów, dziś próbuje wmówić wyborcom, iż to właśnie ona stoi na straży sprawiedliwości.
Ataki na sędziego Żurka nie są przypadkowe. To czysty strach przed rozliczeniem. Żurek – symbol niezależności w czasach, gdy niezależność była karana – dziś ma wreszcie narzędzia, by postawić przed odpowiedzialnością tych, którzy zrobili z wymiaru sprawiedliwości partyjny folwark. choćby jeżeli te narzędzia są wciąż stępione przez PiS, wystarczą, by ruszyć lawinę. Lawinę, która może pochłonąć Obajtka, Bielanka, a w końcu i samego Kaczyńskiego – za dwie wieże, które miały unieść jego imperium, a dziś symbolizują jego upadek.
Pretekstem do tej kampanii jest rozporządzenie, które w rzeczywistości nie znosi losowego przydziału spraw, ale pozwala sądom lepiej organizować pracę. Ale PiS woli karmić wyborców lękiem niż logiką. Bo strach działa. Fakty – już niekoniecznie.
Prawda jest prosta: Kaczyński i jego ludzie panicznie boją się niezależnych sądów. Bo niezależny sąd to koniec bezkarności. Koniec epoki, w której partia mogła wszystko, a odpowiedzialność nie dotyczyła nikogo. Dlatego dziś PiS buduje narrację o „dyktacie Żurka” – by zasłonić własne grzechy i przygotować sobie alibi na czas rozliczeń.