

W 2020 r. Tanner Cook, 28-latek z Arizony, otworzył mały sklep z amunicją przy zakurzonej drodze w pobliżu autostrady na obrzeżach Tucson. Początkowa działalność Cooka mieściła się w jednopiętrowej, beżowej betonowej hali z tymczasowym napisem na ścianie: „OTL IMPORTS”.
Pierwszymi klientami Cooka byli lokalni miłośnicy broni, a jeden z prezenterów radiowych z Tucson zareklamował OTL Imports, aby pomóc swojemu „naprawdę dobremu kumplowi” w rozkręceniu firmy. — Sprzedaje amunicję, sprzedaje broń i ma naprawdę dobre ceny — powiedział. — To naprawdę fajny facet!
Nieco ponad dwa lata później Cook, który nosi zaczesane do tyłu czarne włosy i lubi łączyć czarne garnitury z okularami przeciwsłonecznymi, otrzymał niezwykłe zamówienie: jego mały sklep z amunicją podpisał kontrakt o wartości 49 mln euro (ponad 209 mln zł) o na dostawy dla ukraińskiej armii w wojnie z Rosją.
Od momentu podpisania umowy, na mocy której OTL otrzymało w listopadzie 2022 r. 35 proc. zaliczki w wysokości 17,1 mln euro (ok. 73 mln zł), młody właściciel lokalnego sklepu stał się graczem na międzynarodowym rynku broni. Zdjęcie profilowe Cooka na Facebooku pokazuje go stojącego przed helikopterem Black Hawk i ściskającego dłoń amerykańskiemu oficerowi armii, a podpis pod zdjęciem brzmi: „Nie ma już więcej ciał do układania w stosy”.
Jednak amunicja sprzedana przez Cooka nigdy nie dotarła na Ukrainę.
Strona ukraińska wygrała sprawę przeciwko OTL w postępowaniu arbitrażowym w Wiedniu, ale nie odzyskała jeszcze pieniędzy zapłaconych firmie.
Inwazja Rosji na Ukrainę w 2022 r. spowodowała największy od czasów II wojny światowej wzrost popytu na broń w Europie. Podczas gdy sojusznicy Ukrainy z NATO dostarczyli ogromną pomoc wojskową, władze tego kraju były również zmuszone znaleźć sposoby na zaopatrzenie żołnierzy walczących na froncie o długości 1000 km.
Ukraina przez cały czas walczy z przewagą Rosji w zakresie produkcji amunicji. Kijów pozostaje narażony też na bezwzględne kaprysy międzynarodowego rynku broni. W kilku przypadkach władze wypłaciły z góry duże kwoty mało znanym firmom za sprzęt, który do dziś nie dotarł. W innych przypadkach urzędnicy twierdzą, iż broń sprzedana po znacznie zawyżonych cenach w związku z gwałtownym wzrostem globalnego popytu – co w przemyśle zbrojeniowym jest odpowiednikiem gwałtownych podwyżek cen – dotarła w stanie nienadającym się do użytku.
Desperackie poszukiwania broni przez Ukrainę
Według danych ukraińskiego Ministerstwa Obrony oraz dokumentów, do których dotarli dziennikarze dziennika „The Financial Times”, Ukraina wypłaciła dotychczas zagranicznym pośrednikom w handlu bronią 770 mln dol. (niecałe 3 mld zł) zaliczek za broń i amunicję, które nie zostały dostarczone. Stanowi to znaczną część rocznego budżetu Ukrainy na zbrojenia, wynoszącego od 6 do 8 mld dol. (ok. 23 mld zł do ponad 30 mld zł), wydawanego z własnych środków państwowych od początku inwazji.
Rząd w Kijowie próbuje uporządkować sprawy. Kilku byłych ukraińskich urzędników zajmujących się zakupami broni, którzy pracowali nad tymi transakcjami, zostało zwolnionych przez administrację Zełenskiego, a niektórzy z nich zostali oskarżeni o korupcję. Dziesiątki kontraktów na dostawy broni są w tej chwili przedmiotem dochodzenia prowadzonego przez organy ścigania tego kraju. Inne transakcje są przedmiotem boleśnie powolnych postępowań arbitrażowych w takich miejscach jak Londyn i Genewa.
Kilku wysokich rangą byłych ukraińskich urzędników nadzorujących zakupy broni w pierwszych trzech latach wojny broniło korzystania z usług zagranicznych pośredników. Ich zdaniem, iż ci pośrednicy pomogli w zawarciu kluczowych i wrażliwych umów zbrojeniowych. Wszystko działo się w czasie, gdy Kijów potrzebował pozyskać ogromne ilości amunicji produkowanej przez kraje, które – z powodów geopolitycznych – nie chciały być postrzegane jako sprzedające broń bezpośrednio Ukrainie.
W jednym przypadku, w kwietniu 2022 r., zgodnie z dokumentami ukraińskiego sądu, ukraiński państwowy pośrednik w handlu bronią Ukrspetsexport zakupił 120-mm moździerze od sprzedawców, którzy później okazali się mieć bliskie powiązania z rosyjską służbą bezpieczeństwa FSB, a także z Grupą Wagnera Jewgienija Prigożina, która później wykorzystała rosyjskich więźniów do prowadzenia brutalnej wojny na wyniszczenie przeciwko ukraińskim żołnierzom.
Ten niejasny proces zaopatrzenia mógł pomóc Ukrainie w walce, ale oznaczał również zmagania z nieograniczonymi zagranicznymi przedsiębiorcami, których sojusze mogą mieć charakter czysto handlowy i zero-jedynkowy.
– mówi Ołeksij Reznikow, minister obrony Ukrainy do 2023 r.
W tygodniach po inwazji Władimira Putina na początku 2022 r. urzędnicy w Kijowie zdali sobie sprawę, iż Ukraina ma amunicję wystarczającą tylko na dwa miesiące.
W czasie, gdy kraj walczył o przetrwanie, rząd zawiesił normalne zasady zaopatrzenia w broń, a urzędnicy państwowi otrzymali zadanie znalezienia gdziekolwiek to możliwe zapasów broni spoza NATO dla armii, wyposażonej głównie w sprzęt z czasów radzieckich.
W przeszłości większość krajowej produkcji broni na Ukrainie była eksportowana przez różne państwowe firmy handlujące bronią, które pobierały część zysków z pośrednictwa w tych transakcjach. Teraz proces ten uległ odwróceniu, a pośrednicy gorączkowo dzwonili do swoich dawnych klientów i pośredników za granicą, aby zdobyć jakikolwiek sprzęt.
Nagły pośpiech w poszukiwaniu broni do wojny pozycyjnej, której zachodni producenci już dawno przestali traktować priorytetowo, spowodował, iż popyt znacznie przewyższył podaż.
Wszyscy starali się zdobyć to samo. Sytuacja przypominała nieco pandemię COVID-19, kiedy maski stały się towarem deficytowym.
W 2022 r. roczna produkcja pocisków odpowiednich dla artylerii Ukrainy, opartej na modelu radzieckim, wyniosła 600 tys. sztuk – wystarczająca na zaledwie jeden miesiąc walk, a jednocześnie stanowiąca zaledwie jedną trzecią z 1,8 mln pocisków wystrzeliwanych co miesiąc przez Rosję, jak podaje Reznikow.
Dla grupy zagranicznych handlarzy bronią, prawie wszystkich z Ameryki i Europy, desperacja Ukrainy była szansą. Co najmniej 10 źródeł związanych z ukraińskimi zakupami wojskowymi lub handlarzami bronią podało, iż ceny amunicji kalibru radzieckiego wzrosły czterokrotnie w pierwszej połowie 2022 r.
Papierosy i prywatne odrzutowce
Mniej więcej w tym czasie firma Cook’s OTL Imports, choć przez cały czas była sklepem z amunicją w Arizonie, po raz pierwszy spotkała się z przedstawicielami Progres, jednej z kilku ukraińskich państwowych firm pośredniczących w imporcie i eksporcie broni dla państwa.
Według dwóch osób zaznajomionych z sytuacją Cook został przedstawiony Progresowi przez amerykańsko-ukraińskiego biznesmena Mykołę Karanko, który ponad dziesięć lat wcześniej pomógł w zawarciu dużej transakcji między Progresem a państwem irackim.
Transakcja z Irakiem z 2009 r. zakończyła się sprawą cywilną w Teksasie, gdzie ukraińscy pośrednicy zostali zobowiązani do zapłaty ponad 60 mln dol. (230 mln zł) amerykańskiemu biznesmenowi za wykluczenie go z transakcji. Karanko, który został oskarżony w sądzie o próbę wręczenia łapówek irackim urzędnikom w imieniu strony ukraińskiej, nie odpowiedział na pytania FT.
Cook powiedział, iż może pozyskać pociski i miny moździerzowe od producenta w Serbii i otrzymał zaliczkę w wysokości 17,1 mln dol. (65 mln zł). Zaliczki tego typu są powszechne w sprzedaży broni, gdzie różne ogniwa łańcucha dostaw, takie jak zagraniczne fabryki, nie chcą pozostawać wierzycielami państw znajdujących się w stanie wojny.
Jednak według kilku ukraińskich urzędników firma OTL nigdy nie dostarczyła pocisków ani nie zwróciła płatności. Raport ukraińskiego Państwowego Biura Śledczego, do którego dotarła gazeta FT, wykazał, iż firma OTL nie posiadała niezbędnych certyfikatów do eksportu i transportu amunicji.
Od czasu zawarcia umowy z Ukrainą Cook wydaje się rozszerzać swoją działalność daleko poza Arizonę, uczestnicząc w targach broni w Abu Zabi. Jedna z jego usuniętych w tej chwili publikacji w mediach społecznościowych z czerwca ub.r. przedstawia mężczyznę w prywatnym samolocie, ubranego w czarną kominiarkę, z czymś, co wygląda jak Bloody Mary przed sobą, wydmuchującego dym z papierosa. Podpis Cooka brzmi: „papierosy i prywatne odrzutowce”.
Progres odmówił odpowiedzi na pytania FT dotyczące powodów zawarcia umowy z OTL. Twierdzi, iż wygrał sprawę przeciwko OTL przed Międzynarodowym Centrum Arbitrażowym w Wiedniu, międzynarodowym organem arbitrażu handlowego, i uzyskał zwrot 21,3 mln euro (niemal 91 mln zł), w tym zaliczkę, koszty prawne, odsetki i kary.
Progres poinformował FT, iż „próbuje wszelkich możliwych sposobów”, aby decyzja arbitrażowa została uznana w Stanach Zjednoczonych, i dodał, iż OTL jest przedmiotem dalszego śledztwa na Ukrainie w związku z tą umową.
Ukraińska Krajowa Agencja Antykorupcyjna, organ ścigania, potwierdziła FT na piśmie, iż prowadzi dochodzenie w sprawie OTL. Ukraińscy detektywi poinformowali, iż próbują ustalić, gdzie trafiły pieniądze wypłacone OTL. Nie wniesiono żadnych zarzutów przeciwko Cookowi ani firmie.
Prawnicy OTL i Cooka twierdzą, iż ich klienci zaprzeczają wszelkim zarzutom. Nie odpowiedzieli oni na szczegółowe pytania FT dotyczące zarzutów Ukrainy.
Nadzieja umierała ostatnia
Denys Szarapow, wiceminister obrony odpowiedzialny za kontrakty zagraniczne do września 2023 r., powiedział FT, iż został zasypany ofertami broni i amunicji od małych lub stosunkowo nowych graczy, którzy chcieli zarobić na konflikcie.
— Otrzymywałem dziesiątki ofert handlowych od osób, które chciały rozpocząć działalność gospodarczą. To normalne. Zawsze pojawiają się nowi ludzie, którzy chcą się wykazać – mówi Szarapow, dodając, iż podczas swojej 18-miesięcznej kadencji otrzymał ok. 25 tys. ofert dotyczących broni. Zadanie ukraińskich urzędników do spraw obrony na początku rosyjskiej inwazji porównał do próby ugaszenia płonącego domu „tym, co akurat miał pod ręką”.
Pod koniec 2022 r. Ukraina wydawała się mieć przewagę w konflikcie. W listopadzie tego roku jej wojska wyzwoliły Chersoń, a siły rosyjskie zostały zmuszone do wycofania się za rzekę Dniepr. Jednak ciężkie walki trwały nadal, a wojsko przez cały czas desperacko potrzebowało pocisków artyleryjskich.
Mniej więcej w tym czasie Ołeksij Pietrow, ówczesny szef Spetstechnoexport – jednego z największych państwowych pośredników w handlu bronią na Ukrainie – otrzymał od amerykańskiej firmy Regulus Global ofertę, której nie mógł odrzucić.
Pietrow wiedział, iż największym wyzwaniem dla Ukrainy w zakresie zamówień wojskowych było to, iż niektórzy z największych producentów broni i amunicji to kraje blisko związane dyplomatycznie z Rosją, które nie chciały być postrzegane jako bezpośredni dostawcy dla jej wroga.
Jednak firma Regulus, założona i kierowana przez brodatego amerykańskiego byłego maklera giełdowego Merrill Lynch, Willa Somerindyke, miała śmiałe rozwiązanie. Poinformowała Pietrowa, iż może pozyskać na rynku światowym dziesiątki tysięcy pocisków artyleryjskich dokładnie tego typu, jakiego potrzebowała Ukraina do obsługi sprzętu wojskowego NATO, który zaczęła otrzymywać tego lata.
— Oferta była dość atrakcyjna i bardzo poważna — mówi Pietrow, który ma prawie 50 lat i pracował w biurze w Kijowie, gdzie w rogu obok jego biurka stały pociski artyleryjskie różnej wielkości.
Firma Regulus, z siedzibą w biurze w pobliżu bazy lotnictwa morskiego US Naval Air Station Oceana w Virginia Beach, została założona w 2012 r. jako start-up zajmujący się logistyką wojskową. niedługo zaczęła wyrabiać sobie niszę w zakresie pozyskiwania i transportu starych zapasów broni. Jednak przełom nastąpił podczas wojny domowej w Syrii, kiedy to firma zdobyła kontrakty Pentagonu na znalezienie i transport broni dla rebeliantów wspieranych przez Stany Zjednoczone.
Przed założeniem Regulus Somerindyke miał kilka kontrowersyjnych sytuacji. W 2012 r. został oskarżony przez stanowy organ nadzoru finansowego w Wirginii, SCC, o „oszustwo i wprowadzenie w błąd” podczas sprzedaży udziałów w prywatnym start-upie lokalnemu dentystowi. W równoległej sprawie amerykański organ nadzoru finansowego Finra nałożył na niego grzywnę w wysokości 10 tys. dol. (ok. 38 tys. zł) i zawiesił jego licencję maklerską.
Somerindyke, który nigdy nie przyznał się do zarzutów postawionych mu przez organ regulacyjny stanu Wirginia, twierdzi, iż „popełnił błąd, rozpoczynając pozyskiwanie kapitału dla start-upu medialnego przed wygaśnięciem licencji maklera” i osiągnął porozumienie z FINRA, zgodnie z którym zapłaci historyczną grzywnę tylko wtedy, gdy zdecyduje się ponownie aktywować swoją licencję.
W 2016 r. firma Regulus została pozwana przez wdowę po Amerykaninie pracującym w ramach programu szkoleniowego w Bułgarii, który zginął w wyniku wybuchu 30-letniej granatu. Regulus, jedna z kilku firm będących wykonawcami Pentagonu wymienionych w pozwie, nie była odpowiedzialna za program szkoleniowy, ale dostarczała sprzęt firmie, która go prowadziła. Sprawa została ostatecznie rozstrzygnięta w trybie poufnym.
Wydawało się, iż nic z tego nie miało znaczenia dla Pietrowa, szefa Spetstechnoexport, który ufał reputacji firmy popieranej przez Pentagon w zakresie dostarczania trudno dostępnego sprzętu wojskowego na międzynarodowym rynku broni.
Somerindyke powiedział FT, iż niedługo po inwazji Rosji w 2022 r. zaczął otrzymywać telefony od ukraińskich urzędników desperacko poszukujących broni do obrony kraju.
— , co możemy zdobyć i jak gwałtownie możemy to dostarczyć — mówi. Dodaje, iż decyzja o współpracy miała wymiar osobisty. — Moja żona jest Ukrainką, jej rodzina jest z Ukrainy. Byłem na froncie. . . Jestem zaangażowany w tę sprawę tak bardzo, jak tylko można.
Do lata 2022 r. firma Regulus wysłała kilka samolotów transportowych Antonow An-124 wypełnionych pojazdami BM-21 wystrzeliwującymi rakiety Grad oraz pociskami haubicy radzieckiego typu D-20. Według Regulus w 2023 r. firma dostarczyła na Ukrainę 70 tys. pocisków kalibru 155 mm.
Jednak zapasy starej amunicji w Europie gwałtownie się wyczerpały. Wyścig w produkcji amunicji, która nie była potrzebna od czasów II wojny światowej, wywołał globalny niedobór, co skłoniło niektórych dostawców do zerwania istniejących umów lub drastycznego podwyższenia cen.
— Łańcuch dostaw już wcześniej był problematyczny, a zapasy na całym świecie praktycznie się wyczerpały — mówi Somerindyke. — Wszyscy walczyli o to samo. Sytuacja przypominała czas pandemii, kiedy maski stały się towarem deficytowym.
Oznaczało to, iż kiedy firma Regulus zaproponowała Pietrowowi dostawę dziesiątek tysięcy pocisków kalibru 155 mm, Ukrainiec skorzystał z okazji.
Część amunicji pochodziła od państwowego producenta z kraju blisko związanego z Rosją, który nie borykał się z takimi samymi niedoborami surowców i komponentów. Pietrow twierdzi, iż kierownictwo Regulus zapewniło go, iż dzięki kontaktom w Departamencie Stanu USA będzie w stanie poradzić sobie z wszelkimi komplikacjami politycznymi.
Początek kłopotów
Wkrótce potem Regulus podpisał z Spetstechnoexport kontrakt o wartości do 1,7 mld dol. (ok. 6 mld 500 mln zł), w zależności od dostaw – jedną z największych ukraińskich transakcji zakupu sprzętu wojskowego podczas wojny.
Regulus twierdzi, iż cała jego działalność była prowadzona pod nadzorem Dyrekcji Kontroli Handlu Obronnego Departamentu Stanu USA, organu odpowiedzialnego za kontrolę eksportu technologii obronnych i wojskowych z USA.
Spetstechnoexport twierdzi, iż wpłacił Regulusowi 162,6 mln dol. (ok. 622 mln zł) zaliczek i depozytów na realizację części kontraktów dotyczących dostawy pocisków 155 mm, a także inne płatności w wysokości 14 mln euro (niecałe 60 mln zł).
Ukraińska spółka państwowa twierdzi jednak, iż Regulus naruszył warunki umowy i nie zwrócił jeszcze Kijowowi pieniędzy. Twierdzi, iż od września 2024 r. Regulus zerwał wszelkie kontakty i przestał odpowiadać na jej pisma. Urzędnicy na Ukrainie uważają, iż Regulus przeznaczył zaliczki między innymi na zakłady produkcyjne. — Wykorzystali pieniądze, które im wysłaliśmy… na zakup nowych aktywów — twierdzi Pietrow.
Spetstechnoexport próbuje w tej chwili odzyskać należne mu pieniądze w drodze postępowania arbitrażowego.
Regulus zdecydowanie zaprzecza tym zarzutom i twierdzi, iż przez cały czas dostarcza Ukrainie znaczne ilości amunicji. Twierdzi, iż zainwestował w szereg zasobów łańcucha dostaw, w tym w produkcję i transport, aby uzyskać zdolności niezbędne do realizacji dużych kontraktów.
Amerykańska firma twierdzi, iż to Spetstechnoexport nie zapłacił Regulusowi uzgodnionej w umowie kwoty zaliczki w wysokości około 500 mln dol. (1 mld 912 mln zł), stanowiącej 30 proc. całkowitej kwoty, w celu zabezpieczenia amunicji, płacąc amerykańskiej firmie jedynie ok. 100 mln dol. (382 mln zł). Regulus twierdzi również, iż padł ofiarą dysfunkcji i walk wewnętrznych między różnymi podmiotami uczestniczącymi w ukraińskim procesie zamówień publicznych.
— tłumaczy Somerindyke.
Według niego firma Regulus musiała sama pokryć brakującą kwotę depozytu, aby kontynuować dostawy amunicji na Ukrainę. — To spowodowało duże obciążenie finansowe dla naszej firmy… Wzięliśmy dość duży kredyt – mówi.
Regulus informuje FT, iż „obecny stan netto między Regulusem a Ukrainą w zakresie bezpośrednich kontraktów na dostawy pocisków 155 mm wynosi ok. 350 mln dolarów (1 mld 338 mln zł) na korzyść Regulusa, a nie odwrotnie”.
Pietrow, który opuścił Spetstechnoexport w marcu br., zaprzecza tym informacjom, twierdząc, iż pośrednik nie miał żadnego zobowiązania umownego do przekazania tych pieniędzy. Strona ukraińska złożyła skargę do Pentagonu i ambasady USA w Kijowie.
Spetstechnoexport uważa, iż jego wniosek o arbitraż w Londynie ma na celu odzyskanie od Regulus 346 mln dol. (1 mld 323 mln zł), w tym zaliczek, zaległych długów i kar.
Próba ratowania sytuacji
W styczniu 2024 r. Maryna Bezrukowa, doświadczona ekspertka do spraw łańcucha dostaw, która pracowała w państwowym operatorze sieci energetycznej Ukrenergo, została mianowana nową szefową Ukraińskiej Agencji Zamówień Obronnych.
Partnerzy Ukrainy z NATO byli zaniepokojeni serią krajowych skandali związanych z zamówieniami wojskowymi. Bezrukowa, ceniona i pracowita urzędniczka znana z długich godzin pracy do późnych godzin nocnych, otrzymała niełatwe zadanie przeprowadzenia gruntownej reformy sposobu, w jaki ukraińskie Ministerstwo Obrony Narodowej kupuje broń i amunicję.
Kilka miesięcy wcześniej, we wrześniu 2023 r., Reznikow, który był ministrem obrony od czasu inwazji Rosji, został zwolniony przez prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego po kilku zarzutach dotyczących zawyżania cen żywności i mundurów dla żołnierzy, a także zagranicznej transakcji dotyczącej amunicji, w którą zaangażowane były trzy różne firmy pośredniczące.
Chociaż Reznikow nie był bezpośrednio zamieszany w skandale, Zełenski stwierdził wówczas, iż ministerstwo obrony potrzebuje „nowego podejścia”.
Reznikow powiedział FT, iż wszelkie wadliwe kontrakty na dostawy broni były niefortunną konsekwencją pilnej potrzeby uzbrojenia ukraińskich żołnierzy walczących na froncie na początku wojny.
– Podczas wojny istnieje jedno kryterium skuteczności: dostarczasz na front dużo broni i gwałtownie przekazujesz ją siłom zbrojnym. Nie interesuje mnie nic innego – mówi, twierdząc, iż ministerstwo nie miało czasu w rozważanie różnic cenowych. — Na froncie giną ludzie, którzy nie mają pocisków, a my musimy dostarczać im pociski każdego dnia i każdej nocy — dodaje.
Reznikow twierdzi, iż problematyczne kontrakty stanowią tylko część bardziej przejrzystego ogólnego obrazu sytuacji. — Ile kontraktów zostało podpisanych? — pyta. — A ile z nich trafiło do sądów?.
Dwóch byłych szefów zamówień wojskowych, Toomas Nachur i Oleksandr Liew, również zostało objętych dochodzeniem karnym za podpisanie złożonej umowy na pociski pochodzące z Chorwacji, gdzie 12,5 mln dol. (niecałe 48 mln zł) zaliczki zostało rzekomo wydane na niepowiązane działania przez różnych pośredników.
Obaj stanowczo zaprzeczają zarzutom, twierdząc, iż byli poddani nieustannym naciskom, aby za wszelką cenę zdobyć broń i amunicję w momencie, gdy ich kraj walczył o przetrwanie.
— Sztab generalny chciał 100 razy więcej, niż byliśmy w stanie kupić — mówi Nachur, który również obarczył winą za wszelkie wątpliwe transakcje nieuczciwych graczy na rynku zbrojeniowym.
Po objęciu stanowiska Bezrukowa gwałtownie podjęła działania mające na celu scentralizowanie uprawnień w zakresie zamówień publicznych w swojej agencji, aby zwiększyć przejrzystość i uniknąć dalszych niekorzystnych transakcji, marnotrawstwa lub ryzyka korupcji.
Jednak, jak twierdzi w rozmowie z FT, od razu musiała zmierzyć się z ciągłymi walkami z ukraińskimi państwowymi pośrednikami w handlu bronią, którzy, jak twierdzi, mieli jej za złe przejęcie kontroli nad funduszami budżetowymi.
Jedną z umów, na które odmówiła zgody na dalsze płatności, była umowa między Regulusem a Spetstechnoexport. We wrześniu ub.r. amerykańska firma próbowała przenieść swoją umowę z państwowego pośrednika do jej agencji. Jednak Bezrukowa zablokowała tę zmianę, twierdząc, iż Regulus zażądał kolejnej przedpłaty.
— Pieniądze zostały już częściowo zapłacone przez Spetstechnoexport jako zaliczka, a płacenie dwukrotnie zaliczki za ten sam produkt jest, jak wiadomo, nie w porządku — twierdzi.
Regulus zaprzecza tym zarzutom, twierdząc, iż nigdy nie próbował uzyskać podwójnej płatności za te same towary, a jedynie działał w celu zapewnienia nieprzerwanej dostawy amunicji na Ukrainę.
W styczniu br. nowy minister obrony Ukrainy Rustem Umerow oskarżył Bezrukową o przekształcenie jej agencji „w Amazon”, która sprawiła, iż działania kraju w zakresie zamówień publicznych stały się zbyt widoczne dla wrogów, w wyniku czego została zwolniona.
Jej zwolnienie nieco ponad rok po rozpoczęciu pracy wywołało nowe obawy sojuszników Kijowa. Dyplomaci G7 wydali w odpowiedzi oświadczenie, w którym podkreślili znaczenie „dobrego zarządzania” i „utrzymania zaufania partnerów publicznych i międzynarodowych”.
W Kijowie podjęto pewne działania, aby złagodzić obawy sojuszników dotyczące nieprawidłowości w zamówieniach publicznych.
Cztery ukraińskie organy ścigania prowadzą dochodzenia w sprawie kilkudziesięciu umów podpisanych z zagranicznymi pośrednikami w handlu bronią, a w niektórych przypadkach wszczęto postępowania karne przeciwko byłym ukraińskim urzędnikom odpowiedzialnym za zamówienia publiczne. Jednak prawie żadna z tych spraw nie zakończyła się wniesieniem aktu oskarżenia przez prokuraturę.
Ukraińskie Ministerstwo Obrony twierdzi, iż domaga się w sądzie zwrotu 309 mln dol. (1 mld 181 mln zł) zaliczek wypłaconych zagranicznym dostawcom za kontrakty, które nie są już uznawane za wykonalne. Resztę pieniędzy, ok. 460 mln dol. (1 mld 760 mln zł), ministerstwo zamierza odzyskać w drodze negocjacji przedprocesowych z dostawcami.
Detektywi twierdzą jednak, iż praca jest żmudna i utrudniona przez powolną współpracę międzynarodową ze strony Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej. Według nich Stany Zjednoczone potrzebowały co najmniej sześciu miesięcy, aby odpowiedzieć na wnioski o wzajemną pomoc, a w jednym przypadku odmówiły udzielenia informacji na temat podejrzanej transakcji z udziałem jednej z firm, powołując się na względy bezpieczeństwa narodowego.
Wielu pośredników w handlu bronią, którzy przybyli do Kijowa na początku wojny, nie wróciło, aby kontynuować interesy z Ukrainą.
Aktywiści antykorupcyjni uważają, iż wyeliminowanie tych zagranicznych pośredników ma najważniejsze znaczenie dla obniżenia cen i uniknięcia niekorzystnych transakcji. Jednak w czasie, gdy Ukraina walczy o uzbrojenie żołnierzy na froncie, a administracja Trumpa grozi odcięciem wsparcia wojskowego dla tego kraju, niektórzy ukraińscy przedstawiciele branży zbrojeniowej twierdzą, iż zaszkodzi to samowystarczalności Kijowa.
— Jestem prawdopodobnie jednym z niewielu szaleńców, którzy jeszcze zostali — mówi Somerindyke z Regulus, który uważa, iż to, co nazwał „biurokratyczną nieefektywnością”, spowodowało odejście wielu zagranicznych pośredników w handlu bronią.
Pietrow, były pracownik Spetstechnoexport, twierdzi, iż zagraniczni pośrednicy są niezbędni do dalszych dostaw broni, ponieważ podejmują ryzyko finansowe i logistyczne w imieniu Kijowa.
Ołeksij Pietrow, były szef ukraińskiej państwowej firmy pośredniczącej w handlu bronią, twierdzi, iż oferta Regulus Global dotycząca dostawy artylerii była „atrakcyjna i bardzo poważna”.
— Producenci mówią: „Jeśli nie zapłacicie , nie damy wam nic” — twierdzi. — Jest wielu pośredników, którzy mówią: „Użyjemy naszych pieniędzy, przejmujemy ryzyko”.
Jednak ukraińscy detektywi badający nieudane kontrakty zbrojeniowe twierdzą, iż więcej rządów sojuszniczych powinno zmusić producentów do sprzedaży bezpośrednio Ukrainie, eliminując pośredników i zapewniając większą przejrzystość cen.
— Im więcej pośredników, tym wyższa cena — twierdzi jeden z nich.
Tymczasem Cook z OTL – młody amerykański handlarz bronią, od którego Ukraina próbuje odzyskać pieniądze za niedostarczoną amunicję – przeszedł długą drogę od prowadzenia małego sklepu z bronią w Arizonie.
Według różnych dokumentów rejestracyjnych Amerykanin założył kilka zagranicznych przedsiębiorstw, w tym firmę zajmującą się nieruchomościami w Kosowie i start-up w Pradze.
Jednak Cook również poniósł kosztowne straty z powodu niedostarczenia towaru.
W lipcu 2023 r., nieco ponad sześć miesięcy po podpisaniu kontraktu wojskowego z Ukrainą, który zapewnił mu karierę, Cook spotkał w Las Vegas mężczyznę, który przedstawił się jako były bankier specjalizujący się w transakcjach w nieprzyjaznym otoczeniu.
Następnie Cook poleciał do Kenii, zgodnie z doniesieniem złożonym przez niego na kenijskiej policji, w celu zakupu sztabek złota o wartości 1,2 mln dol. (4 mln 589 tys. zł). Przekazał pieniądze afrykańskiemu sprzedawcy z firmy zarejestrowanej w Wyoming. Niestety dla Cooka, złoto, podobnie jak amunicja z Ukrainy, nigdy nie dotarło do adresata.