– Marnowany jest potencjał Polski, były środki na prace nad komputerem kwantowym i zostały wycofane. Ten rząd nas niszczy na niemieckie zamówienie. Nie musimy być daleko za Niemcami, możemy ich przegonić. Potrzebujemy powrotu dobrej władzy, która może popełniać błędy, ale chodzi o to, żeby te zmiany były takie jak w demokratycznych państwach – mówił w niedzielę (3 sierpnia) w Zabrzu prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Kaczyński w Zabrzu. Tyle tam naobiecywał
Te słowa skomentował wymownie szef MSZ. "Boże, jakie to wredne i głupie.
Oni naprawdę sobie wyobrażają, iż niemiecki minister śmiałby dawać polskiemu politykowi takie polecenia?" – napisał Radosław Sikorski na X.
O czym jeszcze Kaczyński mówił podczas tego spotkania? – o ile Tusk myśli, iż nas przestraszy, i iż przestaniemy działać, to się głęboko myli. Widać w obecnej PO pewne objawy kryzysu i poszukiwania, jak utrzymać się przy władzy. W tej chwili rysuje się model charakterystyczny dla tej partii, świat idzie na prawo i oni będą udawać, iż też idą na prawo – grzmiał prezes PiS.
– A tu stawką jest Polska: suwerenna i godna. My pokazaliśmy, iż mimo różnych kryzysów i trudności, można iść do przodu – wskazał.
Prezes PiS uderza w nowego szefa MS
Oberwało się też nowemu ministrowi sprawiedliwości. – Postanowili pójść na całość. Pan Żurek, właściciel skądinąd znacznego majątku, którego pochodzenia nikt nie zna, a przy tym sędzia, to jest naprawdę sam skraj. Tak to można określić. Jest skraj i ten skraj ma jeszcze taki skraj. I tam jest Żurek – padło ze strony prezesa PiS.
Kaczyński wskazał też, iż po sukcesie Nawrockiego w wyborach prezydenckich konieczne są kolejne zwycięstwa wyborcze.
– Potrzebujemy kolejnych zwycięstw, potrzebujemy przejęcia władzy, ale potrzebujemy także władzy w szerszym tego słowa znaczeniu. Także tej, która jest przecież w Polsce rozproszona, bo w Polsce państwo to władza rządowa, ale też samorządowa. Samorząd jest także częścią państwa – stwierdził.
Zapowiedział także stworzenie aplikacji, która ma służyć integracji struktur i sympatyków PiS. Jej nazwa ma brzmieć Biało-Czerwoni. – Chodzi o to, żeby nasza społeczność, wszyscy, którzy wejdą w to przedsięwzięcie, byli grupą, naprawdę choćby na tym poziomie, który zapewnia dzisiejsza technika, zintegrowaną, żeby stanowili pewną całość – tłumaczył prezes PiS.