Ale skowyt od świtu! TVN i Wyborcza będzie dziś skwierczeć jak boczek na grillu. Proszę Państwa!
Andrzej Duda na pytanie: „dlaczego w Polsce jest tyle zdrady i warcholstwa bezczelnego?” odpowiedział krótkim: „Ponieważ dawno nikogo nie powieszono za zdradę”. I jedyny żal, jaki mam do prezydenta Dudy, to taki, iż powiedział te słowa na koniec prezydentury. Mam nadzieję, iż Nawrocki powie je na początek.
Widać, iż przychodzą refleksje. Lepiej późno niż wcale. Mam cichą nadzieję, iż ustępujący prezydent będzie służył wsparciem i radą temu, który już niedługo zostanie zaprzysiężony, bo to mądry facet, który jak widać wyciąga wnioski ze swoich błędów. Przecież w tym wywiadzie Duda składa wiele słów samokrytyki do obu swoich kadencji. To się chwali.
Czy te słowa oburzają? Mnie absolutnie nie, bo to oczywistość. Ktoś wreszcie wypowiedział na głos prawdę, której w Polsce nikt nie chce tknąć choćby kijem – zdrada wobec państwa, narodu i Rzeczypospolitej od lat uchodzi na sucho. Wszyscy o tym wiedzą, ale milczą, bo przecież można się narazić salonowi. A tu nagle prezydent, który zwykle gryzie się w język, powiedział, jak jest. Prosto z mostu.
I nie chodzi tu dosłownie o szubienice, bo w tym kontekście te słowa będzie dziś grzała końska sekta razem z TVN, ale umówmy się, to nie są najostrzejsze kredki w piórniku.
Chodzi o bezkarność. O to, iż można pluć Polsce w twarz, słać donosy do Brukseli, sabotować własne państwo, jawnie brać kasę z zagranicy, wypuszczać ruskich agentów, szczuć na polskich rolników, na straż graniczną, na Kościół, na historię – i co? I nic! Zero kary. Zero konsekwencji. Są za to ordery u Niemców, nagrody, wywiady i ciepłe posadki. Taki mamy klimat. To jest chore.
Ale w tym wszystkim zwróćcie Państwo uwagę na najpiękniejszą rzecz w tym całym zamieszaniu. Kto się pierwszy oburzył? Ha! Kamilka Gasiuk-Pihowicz, pomocnica IUSTITII, Roman Giertych i poseł Kropiwnicki, od którego adekwatnie wszystko się zaczęło. Co za zbieg okoliczności!
To jest właśnie ten mechanizm. Gdy tylko ktoś powie prawdę – iż w Polsce za zdradę ojczyzny powinna być surowa kara – to całe to środowisko natychmiast wyje jak wściekłe psy. Bo wiedzą, iż mowa o nich. Boją się, iż ktoś w końcu powie: dość tej bezkarności, dość tej parodii prawa, dość tej obrzydliwej symbiozy zdrajców z establishmentem.
To nie jest żart. To nie jest przesada. To jest wojna o duszę Rzeczypospolitej. I jeżeli nie zaczniemy traktować zdrady jak zdrady, to niedługo nie będziemy mieli już czego bronić. Nie potrzeba szubienic. Wystarczy, żeby zdrada znów nazywała się zdradą. I żeby zdrajcy – choć raz – poczuli na karku oddech sprawiedliwości.
I to jest zadanie dla przyszłego prezydenta. To, co dokonało się w ostatnich latach, musi być ukrócone, bo inaczej czeka nas koniec Rzeczypospolitej. W takim stanie żadne państwo nie może przetrwać. Wypadałoby się w końcu nauczyć po trzech rozbiorach, jak zapobiegać, prawda?
za @Lemnigopedia