Bundeswehra na Ukrainie? Przed Berlinem stoi teraz trudna decyzja

natemat.pl 2 часы назад
Minister spraw zagranicznych Johann Wadephul sceptycznie podchodzi do udziału niemieckich żołnierzy w misji w Ukrainie. Rząd Niemiec stoi przed trudną decyzją.


Z powodu rozmów o Ukrainie w Waszyngtonie dyskusja na temat udziału niemieckich żołnierzy w zapewnieniu trwałości ewentualnego rozwiązania pokojowego nabiera tempa. Rząd Niemiec podkreślił przy tym, iż należy zapobiec sytuacji, w której byłaby to jedynie chwilowa przerwa, trwająca może kilka lat. "Dlatego Ukraina potrzebuje oczywiście solidnych gwarancji bezpieczeństwa".

"Kwestia konkretnego kształtu takiego rozwiązania jest niezwykle skomplikowana" – powiedział w Berlinie zastępca rzecznika rządu Steffen Meyer. Chodzi o kwestie polityczne i techniczne, "które muszą być omawiane w bardzo konkretny sposób".

Jeszcze przed rozmową prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego z prezydentem USA Donaldem Trumpem, minister spraw zagranicznych Johann Wadephul w podcaście "Table.Today" wyraził sceptycyzm wobec wysłania niemieckich żołnierzy do Ukrainy. Wskazał na zwiększoną rolę Bundeswehry w NATO, w tym na brygadę bojową – około 5 000 żołnierzy – stacjonującą w tej chwili na Litwie. Rozpoczęcie działań w Ukrainie mogłoby "prawdopodobnie przerosnąć możliwości Niemiec" – wskazał polityk CDU. Później, podczas wizyty w Tokio wyjaśnił, iż w tej chwili nie pozostało jasne, czy zostaną wysłane niemieckie oddziały. "To naprawdę wymaga negocjacji" – dodał.

Strategiczna pułapka


Od miesięcy planiści wojskowi i naukowcy zajmują się koncepcjami zabezpieczenia ewentualnego nowego rozdziału w wojnie w Ukrainie, który pod względem militarnym może obejmować zarówno zawieszenie broni, jak i traktat pokojowy. Z politycznego punktu widzenia zakres ten obejmuje zarówno faktyczną kontrolę nad terytoriami, jak i wiążącą zgodnie z prawem międzynarodowym rezygnację z terytoriów.

Jedną z obaw planistów wojskowych jest to, iż prezydent Rosji Władimir Putin mógłby wciągnąć europejskie państwa NATO w strategiczną pułapkę. Ponieważ utworzenie sił ochronnych dla Ukrainy – w których Bundeswehra mogłaby uczestniczyć tak samo jak inne europejskie armie NATO – wymagałoby odsłonięcia części wschodniej flanki sojuszu, czyli państw bałtyckich.

Zasygnalizowanie siły może ujawnić słabości


Fundacja Nauki i Polityki (SWP) z Berlina przeanalizowała w lutym modele zapewnienia bezpieczeństwa w przypadku ewentualnego zawieszenia broni w Ukrainie. Badaczka ds. bezpieczeństwa w berlińskim think tanku, Claudia Major, napisała wówczas, iż jak dotąd nie ma spójnych koncepcji w tej sprawie.

"Środki, które Europejczycy mogą zaoferować ad hoc, nie stanowiłyby wiarygodnej ochrony" – stwierdziła w swojej analizie. Aby zapewnić odstraszający efekt, konieczne byłoby "dodatkowe siły kontyngentowe Zachodu na poziomie około 150 000 żołnierzy". Ekspertka ostrzega: "Podejście typu 'blefuj i módl się', polegające na wysłaniu zbyt małych sił zbrojnych i oparte głównie na nadziei, iż Rosja nie sprawdzi ich skuteczności, byłoby lekkomyślne i zwiększyłoby prawdopodobieństwo wybuchu wojny w Europie".

Z tego powodu oraz w celu zapewnienia wiarygodności militarnej gwałtownie stało się jasne, iż bez udziału Stanów Zjednoczonych nie da się tego osiągnąć. Niemcy postawiły ponadto na wzmocnienie militarne Ukrainy i zapewnienie jej umiejętności samoobrony. Ponieważ właśnie o to chodzi Europejczykom, Rosja nie może przeforsować żądań, które osłabiają Ukrainę militarnie. Dotyczy to również rezygnacji z terytoriów, w ramach której Rosja otrzymuje ziemie poza rozbudowaną linią frontu, niszcząc tym samym rozszerzane przez lata pozycje obronne Ukrainy.

Debata nabiera tempa


W Niemczech i Europie debata publiczna długo tkwiła w miejscu. Nie byłby to pierwszy przypadek w polityce bezpieczeństwa, gdy coś wydaje się odległe, a potem niespodziewanie gwałtownie staje się rzeczywistością. Dyskusja trafia w czuły punkt. Niemcy jako wiodące mocarstwo w Europie również muszą uczestniczyć w zapewnieniu bezpieczeństwa dla rozwiązania pokojowego, "zwłaszcza jeżeli mają w tym zapewnione wsparcie Amerykanów", jak powiedział polityk CDU Roderich Kiesewetter dla portalu "Focus Online".

Polityk SPD ds. polityki zagranicznej Adis Ahmetović w rozmowie z tygodnikiem "Spiegel" otwarcie przyznał, iż Bundeswehra mogłaby wziąć udział w późniejszej misji pokojowej w Ukrainie, podczas gdy jego partyjny kolega Ralf Stegner był temu przeciwny.

Szefowa AfD, Alice Weidel, ostrzegła na X, iż Niemcy same mogą stać się celem ataków, jeżeli USA się wycofają, i zaapelowała: "Niemcy potrzebują porozumienia w stosunkach z Rosją, zamiast ciągłej konfrontacji".

Natomiast szef partii Lewicy Jan van Aken zaproponował jako gwarancję bezpieczeństwa dla Ukrainy misję obserwacyjną sił pokojowych ONZ w liczbie od 30 000 do 40 000 żołnierzy. "Ważne byłoby, aby w misji uczestniczyły Chiny, ponieważ rosyjscy żołnierze nie strzelaliby do Chińczyków" – powiedział van Aken w Berlinie. Natomiast w przypadku udziału Niemiec w misji odczuwałby on "dyskomfort z powodów historycznych", ponieważ niemieckie wojska ponownie znalazłyby się "tuż pod Stalingradem".

Opracowanie: Alexandra Jarecka


Читать всю статью