Dywersanci kolejowi prowadzą nas ku wojnie

myslpolska.info 5 часы назад

Polska znalazła się niezwykle niebezpiecznej sytuacji. Ukraina przegrywając wojnę z Rosją, dodatkowo musi walczyć z wewnętrznym złodziejstwem. Wielu ośrodkom w Europie i poza Europą zależny na tym, by ta wojna się umiędzynarodowiła. Wielu naciska na to, by Polska jak i inne kraje „wschodniej flanki NATO”. Do umiędzynarodowienia konfliktu potrzebne jest sprowokowanie Polski, by stanęła militarnie po stronie Ukrainy. Sprawa z dywersją na torach jest kolejną, po rakiecie w przewodowi i akcji z dronami, która realnie przybliża nasz kraj do wojny.

Każdy w miarę rozsądny człowiek w takiej sytuacji oczekuje wyważonego stanowiska władz, po zakończeniu śledztwa. Pośpiech dobry jest gdy łapie się pchły, a nie gra w szachy z atomowymi mocarstwami. W tym wypadku mass-media i liczni politycy zarówno Koalicji Obywatelskiej jak i opozycji nie zachowali należytej wstrzemięźliwości. Otoczenie premiera Donalda Tuska nie miało od początku wątpliwości, kto dokonał aktu dywersji. Poseł Koalicji Obywatelskiej Marek Biernacki stwierdził: „stoją za tym Rosjanie, i jest to sprawa jednoznaczna”.

Premier Donald Tusk po kilkunastu godzinach oświadczył w swoim przemówieniu sejmowym, iż „ustalone osoby, to dwóch obywateli Ukrainy, działających i współpracujących od dłuższego czasu w rosyjskimi służbami”. Powiedział również, iż w pomocy ustaleniu sprawców pomogły służby sojusznicze. Według polskiego premiera zamachowiec miał być Ukraińcem skazanym wcześniej na Ukrainie za akty dywersji. Nie klei się to zupełnie. Więc jakim cudem Ukraińcy wypuścili z więzienia w czasie wojny dywersanta i w jaki sposób dostał się on na terytorium naszego kraju? To nie pierwszy raz, gdy Ukraińcy dokonują aktów dywersji w Polsce. Praktycznie zawsze służy dodają do tego informacje, iż „Ukraińcy działali na zlecenie służb specjalnych Rosji”.

Słowa premiera moim zdaniem są przedwczesne i mało ostrożne. Oskarżenie mocarstwa atomowego o akt terrorystyczny jest czym co możemy nazwać stanem quasi-wojennym. To może nieść za sobą w niedalekiej przyszłości bardzo poważne konsekwencje. Zwłaszcza gdy dzieje się to w sytuacji, gdy nie było możliwości zbadania w tak krótkim czasie wszystkich wątków. Moim zdaniem niestety słowa premiera Polski Donalda Tuska, niebezpiecznie zbliżą nas do wojny.

Uderzenie w Białoruś i pośrednio politykę USA? Premier powiedział, iż Ukraińcy na rosyjskich usługach po dokonaniu akt dywersji w miejscowości Mika opuściły teren Polski przez przejście graniczne w Terespolu. Było to tuż po przeprowadzeniu tego zamachu. Na tej informacji korzystają stronnicy skłócenia Polski z Białorusią. Warto zwrócić uwagę, iż stało się to tuż po tym jak na nowo otwarto przejścia graniczne Bobrowniki-Bierestowica i Kuźnica Białostocka-Bruzgi. Komplikuje to również trwające od dłuższego czasu i przynoszące pozytywne efekty rozmowy między USA, a Białorusią.

Paradoksem jest to, iż NATO, które ograniczyło naszą suwerenność, być może ratuje nas na dzień dzisiejszy przed otwartym wejściem w wojnę po stronie Ukrainy. Pakt Północnoatlantycki w znacznym stopniu jest jednak kontrolowany przez ludzi prezydenta USA Donalda Trumpa. Z dużym prawdopodobieństwem to Amerykanie uniemożliwiają jastrzębiom wojennym w Europie – w tym w Polsce – wejścia do pełoskalowej wojny z Federacją Rosyjską. Ta wojna jest w interesie Wielkiej Trójki (Niemcy-Wielka Brytania-Francja) i władz na Ukrainie. Ale jest to śmiertelna pułapka dla państw takich jak Polska, Słowacja, Rumunia czy Węgry.

Warto w tym aspekcie pamiętać słowa byłego prezydenta Polski Andrzeja Dudy, który stwierdził: „Oni (Ukraińcy – red.) od początku próbują wciągnąć wszystkich w wojnę. To jest oczywiste, to jest w ich interesie, a najlepiej gdyby udało się wciągnąć w wojnę kraje NATO. Oczywiste jest, iż poszukują tych, którzy po ich stronie walczyliby czynnie przeciwko Rosjanom. To się dzieje od pierwszego dnia”. Jestem przekonany, ze prezydent mówił prawdę.

Mozna by stwierdzić, iż is fecit, cui prodest – ten uczynił, czyja korzyść? Nie bądźmy w gorącej wodzie kompani. Chociaż korzyści z włączenia państw NATO na przykład Polski, Rumunii czy państw Bałtyckich do wojny z Rosją byłaby korzystna dla Ukrainy, to nie jest równoznaczne z tym, iż stoi za tym Ukraina. To byłoby równie przedwczesne jak opinia na przykład pana Marka Biernackiego. Również my, podchodzący bardzo ostrożnie, a choćby niechętnie do polityki prowadzonej przez Ukrainę musimy zachować chłodny umysł i kalkulować. Kilkukrotnie przemyśleć nasze stanowisko, zanim je upublicznimy. Pamiętajmy, ze na tej szachownicy gra nie dwóch, a przynajmniej kilku wytrawnych graczy.

Informacja też jest bronią. Używają jej wszystkie strony konfliktu i stronnicy tych stron. Trzeba wiedzieć, iż wszyscy jesteśmy chcąc-nie chcąc uczestnikami informacyjnej i deziformacyjnej wojny. Polska jako kraj świata atlantyckiego, a zarazem kraj graniczący z strefą wojenną jest szczególnie newralgiczny dla wszystkich. Nie warto idealizować, żadnej ze stron. Pamiętajmy twardo o endeckiej zasadzie – po pierwsze naród polski i Polska.

Wiemy o tym, iż dzięki uległości rządzących w Polsce strona ukraińska uznaje nasz kraj za należne mu swoje naturalne zaplecze. W tym wypadku to nie jest wina Ukrainy, ale władz w Polsce. To przecież Prawo i Sprawiedliwość, a później Koalicja Obywatelska z przystawkami pełniła rolę sługi narodu ukraińskiego. Kijów skorzystał z uległości i niechęci władz w Polsce wobec Rosji.

Unikajmy roli karpia domagającego się przyśpieszonej wigilii. Róbmy wszystko by nie wchodzić w wojnę i nie pchajmy naszych rodaków na obcy front. Zapomnijmy o prometejskich bzdurach, bredniach o Chrystusach narodów, walkach o waszą i naszą. My potrzebujemy egoizmu narodowego. Nie stać nas na utratę setek tysięcy młodych Polaków. Chrońmy naszą wspólnotę narodową. Brońmy naszego przetrwania biologicznego. Trzymajmy się pokoju, bo tylko on na dzisiaj gwarantuje bezpieczeństwo nam i naszym bliskim. Wojna rosyjsko-ukraińska nie jest naszą wojną.

Adam Lubski

Читать всю статью